wtorek, 12 czerwca 2012

15. Boję się o niego...


Harry poszedł z Hermioną na górę. Nie odzywali się do siebie, aż weszli do jego pokoju.
- Co tu robił Lupin? – spytała w wejściu.
- Będzie mi pomagał w Hogwarcie.
- Naprawdę? Tak się cieszę, że znowu będzie w szkole.
- Będę siedział razem z nauczycielami na początku roku szkolnego – stwierdził sucho Harry.
- Co? I cały czas masz tam siedzieć? – Ron nie mógł ukryć zdziwienia.
- Nie, tylko na uczcie powitalnej, później będę siedział z wami.
Ron spojrzał teraz na Hermionę.
- A ty? Po co cię wzywała?
- McGonagall dała mi odznakę prefekta naczelnego – powiedziała, wyciągając rękę, w której trzymała znaczek.
- Ach! No tak, zdziwiłem się, że nie dostałaś jej w liście.
- Chciała mi ją wręczyć osobiście.
- Aha – powiedział tylko – cieszę się – i pocałował ją.
Harry spojrzał na Ginny, która siedziała sztywna cały czas i przyglądała się całej scenie. W oczach miała łzy.
- A ty nic nie powiesz? – zwrócił się do niej.
- Nie będę ci mówić „panie profesorze” – powiedziała i wybiegła z pokoju.
- Ginny, zaczekaj! – Harry chciał za nią pobiec, ale Hermiona go powstrzymała.
- Co jej się stało? Nie rozmawialiście jeszcze?
- A o czym Harry miał rozmawiać z moją siostrą? – wtrącił się Ron.
- A jak myślisz? – Hermiona spojrzała wymownie na męża – przecież wiesz, że już dawno mieli to zrobić.
- Możecie rozmawiać inaczej? Ja tu jestem – warknął Harry i zaczął chodzić po pokoju zniecierpliwiony. – I tak, rozmawialiśmy po śniadaniu. Postanowiłem, że ... ale niech to zostanie między nami, bo Ginny jeszcze o tym nie wie, zrobię to pod koniec wakacji. - Podszedł do okna wpatrując się w ogród.
- O czym ty mówisz? – spytała Hermiona.
- Muszę znowu wrócić do Doliny Godryka. Mam coś stamtąd do zabrania – ciągnął dalej, nie odwracając się. – Powiedziałem Ginny, że nie wziąłem peleryny taty i Mapy Huncwotów, ale nie tylko tego nie wziąłem.
- O czym ty mówisz? – powtórzył Ron.
- Ostatnim razem, jak przeglądałem rzeczy w domu, znalazłem w komodzie pierścionek, myślę, że należał do mojej mamy. Muszę po niego pójść, a kiedy wrócę poproszę o jej rękę. – Mówił to cały czas zapatrzony w dal za oknem.
- Nareszcie! – krzyknęli jednocześnie przyjaciele.
- Widzę, że wam ulżyło – rzekł, odwracając się do nich. – Ale obiecajcie, że nic nikomu nie powiecie, a zwłaszcza Ginny. To ma być niespodzianka.
- W porządku, nic nie powiemy, a teraz chodźmy na dół, bo mama zacznie gderać, że nas nie ma – powiedział Ron.
- A ty miałeś pogadać z Lupinem – dodała Hermiona.
Kiedy zeszli na stole stały już talerze.
- Gdzie wy się podzialiście? – spytała pani Weasley. - Siadajcie i jedzcie.
Wszyscy usiedli, a pani Weasley kontynuowała:
- Trzeba będzie niedługo pojechać na Pokątną skoro wracacie do szkoły.
- A ja niestety muszę wrócić do domu – powiedział od razu Harry, wzdychając.
- Coś się stało? Dlaczego wracasz? – mama Rona spojrzała na niego.
- Nic, ale nie wiedziałem, że wracamy do Hogwartu i nie wziąłem szkolnych rzeczy. Wrócę tego samego dnia, bo użyję teleportacji.
- Dobrze, ale bądź ostrożny. Śmierciożercy nadal się panoszą, a wiem, że ty możesz być nadal ich celem po tym, co się stało w czerwcu.
- Wiem pani Weasley, będę ostrożny – odparł.
- Pójdę z tobą – Ron odezwał się po chwili.
- Nie musisz, poradzę sobie sam.
- A tak w ogóle, czy ktoś widział Ginny? Nie widziałam jej od południa – spytała pani Weasley.
- Była z nami godzinę temu, ale od tamtej pory też jej nie widziałam – powiedziała Hermiona.
Wszyscy spojrzeli po sobie. Harry zastanawiał się, czy to nie z jego powodu Ginny zniknęła. Po chwili drzwi do ogródka otworzyły się i „zguba” weszła do środka. W oczach miała łzy.
- Ginny, co z tobą? Gdzie byłaś? – Molly uściskała córkę.
- Musiałam się przejść – powiedziała, pociągając nosem.
Harry patrzył na nią. Czyżby słyszała to, co mówił w pokoju, może stała pod drzwiami? A może, gdy widziała jak całują się Ron z Hermioną myślała, że nigdy tak nie będzie z nimi, bo on zwleka? Stwierdził, że nie może dłużej czekać i powiedział:
- Przepraszam, ale chyba wrócę dzisiaj. To co mam do zrobienia nie może czekać.
- Jesteś pewny? Jest już późno – pani Weasley spojrzała z troską na chłopaka.
- Wiem, ale to naprawdę nie może czekać. Wrócę jutro. Panie profesorze – zwrócił się do Lupina – przepraszam, ale musimy odłożyć naszą rozmowę na kiedy indziej.
- Dobrze Harry, ale może jednak ktoś z tobą pójdzie, dla bezpieczeństwa? – powiedział wilkołak. – A jeśli śmierciożercy odnaleźli już twój dom w Dolinie Godryka? Nie jest przecież tak strzeżony, jak kiedyś.
Wszyscy bali się o niego, a on miał tego dość. Ma przecież osiemnaście lat, nie jest dzieckiem.
- Nie, dziękuję, poradzę sobie sam.
Wstał i wyszedł do ogródka, gdzie zniknął deportując się. Ron i Hermiona spojrzeli na siebie.
- Idę za nim – powiedział Ron. – Mimo wszystko nie jest tam bezpieczny sam. Po Świętym Mungu może nie być na tyle silny, żeby walczyć. Wrócimy razem. Ty zostań z Ginny – zwrócił się do Hermiony.
- Pójdę z tobą – Lupin wstał i podszedł do niego – boję się, że śmierciożercy dotarli już tam i on będzie w niebezpieczeństwie. To cud, że ostatnim razem go nie dorwali.
Obaj wyszli i deportowali się w tym samym miejscu, co wcześniej Harry.
Ginny zbladła. Hermiona spojrzała zła za nimi, a potem na bladą twarz przyjaciółki.
- Chodź, musimy pogadać – powiedziała i wyprowadziła Ginny z kuchni.
- Boję się o niego – Ginny rzuciła się Hermionie na szyję, gdy weszły do jej pokoju.
- Lupin i Ron nie powinni mówić tego przy tobie.
- Ale powiedzieli. Znowu czuję, że serce mi pęka. A jeżeli naprawdę wpadnie w łapy śmierciożerców?
- Nie wpadnie. Już tyle razy walczył z nimi, że sobie poradzi. Poza tym Ron i Lupin poszli za nim. Pomogą mu i wróci do ciebie.
- Wiesz, za każdym razem, jak walczył z Sama-Wiesz-Kim bałam się, że już go nie zobaczę, albo co gorsza zobaczę go martwego. Boję się, że jak zginie to pęknie mi serce. Nie potrafię przestać płakać, kiedy o nim myślę. A myślę o nim przez cały czas. Nie wiem, co Harry wam dzisiaj mówił, ale ostatnią noc spędziliśmy razem. Miała to być nasza tajemnica, ale teraz... Kocham go! Jak coś mu się stanie, to nie wiem co zrobię!
- Kochanie... – Hermiona przytuliła ją do siebie i pogłaskała po głowie – nic mu nie będzie, a poza tym, jak już mówiłam, Ron i Lupin poszli za nim. Pomogą mu i wróci do ciebie. Dlatego musiał tam wrócić, bo on także kocha ciebie. Znalazł tam coś, co chce tobie dać na zaręczyny.
Ginny spojrzała zaskoczona.
- Na zaręczyny?
- Tak, co prawda obiecałam mu, że ty się o tym nie dowiesz. To miała być niespodzianka. Miał zrobić to pod koniec wakacji, ale prawdopodobnie, gdy zobaczył, że płakałaś przyspieszył swoją decyzję.
- Zostań dziś ze mną, Hermiono, nie wytrzymam sama w nocy.
- Dobrze Ginny. Będę spała u ciebie. Ja też się martwię o nich.

4 komentarze:

  1. Kurcze, kurcze, kurcze czytam wszystko z zapartym tchem.

    OdpowiedzUsuń
  2. ekstra blog :) ... tylko szkoda ze Hermiona powiedziała Ginny o zaręczynach :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne , piękne i boskie . Masz talent , i to wielki , bravo

    OdpowiedzUsuń
  4. Hermina<3 Dobrze mieć taką przyjaciółek:)

    OdpowiedzUsuń