Nie chcę Was trzymać w niepewności, co do Harry'ego ale poczekajcie jeszcze trochę. Tym razem Ginny przeżyje prawdziwy koszmar, ale o tym już w notce.
Zapraszam do czytania.
************
Tydzień później, Ginny leżąc na swoim łóżku usłyszała, że obok niej coś się dzieje. Odwróciła głowę i zobaczyła, że Harry rzuca się na łóżku i krzyczy:
- Nie! Tylko nie ona! Zostaw ją! Masz mnie!
Wstała i pobiegła po uzdrowicielkę, która tego dnia miała dyżur.
- Mary! Szybko, Harry chyba się budzi! Coś krzyczy i rzuca się na łóżku. Proszę cię przyjdź i zobacz. Nie wiem, co się dzieje.
- Ginny nie denerwuj się, już idę.
Wróciły na salę. Uzdrowicielka podeszła do łóżka.
- Harry? Słyszysz mnie? Już wszystko w porządku. Jesteś bezpieczny. – Mówiła do chłopaka.
- Nie! Zostaw ją! – Wydawało się, że Harry nie słyszy uzdrowicielki tylko przeżywa walkę z przed tygodnia, albo kolejny koszmar.
- Co mu jest? – Ginny była wystraszona. – Czy to wszystko znaczy, że on się budzi?
- Możliwe. Trudno w tej chwili powiedzieć. Możesz iść powiadomić swoją rodzinę, że się budzi. Nie powinnaś tego oglądać.
- Dobrze. – I wybiegła z sali.
Kiedy wróciła zobaczyła, że kilku uzdrowicieli przytrzymuje wyrywającego się Harry’ego.
- Dajcie mu eliksir na uspokojenie. Tylko silny! – Krzyczała uzdrowicielka.
- Co się dzieje? – Za parawan weszła Ginny. – Harry! To ja, Ginny! Jesteś bezpieczny! – Zawołała, próbując złapać chłopaka za rękę.
- Odsuń się, w tej chwili może być niebezpieczny. – Uzdrowicielka odsunęła dziewczynę od łóżka.
- Incarcerous! – Krzyknął jeden z uzdrowicieli, a cienkie liny oplotły chłopaka przywiązując go do łóżka.
- Nie! Nie róbcie tego! On pomyśli, że jest w niewoli u Śmierciożerców! - Krzyknęła i odwróciła się.
W tej samej chwili weszła pani Weasley z Hermioną.
- Co się dzieje?
- Mamo! Nie mogę na to patrzeć! – Rzuciła się kobiecie na szyję. – Boję się o niego!
- To na pewno dla jego dobra. Jak się całkiem obudzi to go rozwiążą.
Podeszła do nich uzdrowicielka.
- Proszę się nie niepokoić. Harry przeżywa jakiś koszmar. To się zdarza. Jak się obudzi na dobre, a mam nadzieję, że to już niedługo, nie powinien nic z tego pamiętać.
- Jak długo jeszcze to może potrwać? – Pani Weasley podeszła do uzdrowicielki, a Hermiona złapała zapłakaną Ginny za rękę.
- Trudno powiedzieć. To, co się dzisiaj stało to dobry znak, wraca do nas. Ten eliksir, który mu teraz podajemy jest bardzo silny. Po nim powinien się uspokoić i zasnąć nie mając żadnych snów.
- Martwię się o córkę. Co możemy zrobić, żeby mogła wrócić do domu? Wiem, że nie będzie chciała wrócić, aż Harry się obudzi.
- Proszę się nie martwić. – Uzdrowicielka uśmiechnęła się do nich. – Ginny ma tu dobrą opiekę. Oczywiście tak jak Harry.
Uzdrowiciele położyli spokojnego i z powrotem nieprzytomnego Harry’ego na łóżko, a Ginny usiadła na swoim łóżku podkurczając kolana pod brodę.
- Harry, proszę cię, obudź się. Chcę usłyszeć twój głos. Chciałabym przestać płakać. –Szeptała, kołysząc się w przód i w tył. Wyglądało na to, że Ginny jest w szoku.
- Wypij ten eliksir – Podeszła do niej uzdrowicielka. – To na uspokojenie. Po nim poczujesz się lepiej.
Ginny wypiła napój, a Hermiona pomogła przyjaciółce się położyć.
- Co jej się stało? Czy ona nie wytrzymała tego napięcia? – Spytała.
- Prawdopodobnie tak. Nic jej nie będzie, niech poleży spokojnie.
Hermiona była zaniepokojona. Patrzyła na przyjaciółkę zmartwiona, gdy Ginny patrzyła tępym, niewidzącym wzrokiem w przestrzeń. Nie płakała już, ale także się nie poruszała.
- Hermiono – podeszła do niej pani Weasley – Chodź, musimy przygotować się do waszego ślubu. Jak Harry się obudzi, odczekamy kilka dni. Oni mają tu dobrą opiekę. Wszystko będzie w porządku. Dobrze, że wy przeżyliście i nie leżycie tutaj, obok nich.
- Tak. Oczywiście pani Weasley. Wrócimy jutro i zobaczymy, czy nadal potrzebują pomocy, prawda? Dlaczego, i za co oni oboje tak cierpią? Dlaczego miłość zawsze jest taka trudna?
- Nie wiem, kochanie. Harry cierpi od początku. Od śmierci rodziców, mimo, że nie wiedział o tym, był już naznaczony bólem. Poza tym, Harry’ego traktuję jak kolejnego syna. Pamiętam jak pierwszy raz go zobaczyłam. Był taki grzeczny, gdy pytał mnie jak dostać się na peron. Za każdym razem jak wyjeżdżaliście do szkoły bałam się, czy wrócicie. A zwłaszcza on. Czułam to szczególnie po powrocie Sama-Wiesz-Kogo. A Ginny? Znała jego historię, bo każde dziecko w świecie czarodziejów ją znało. Z tego, co wiem, zakochała się w nim jeszcze przed pójściem do szkoły. I nie przestała go kochać do dzisiaj. Tak szybko dorośliście. Wszyscy, nie tylko oni. Jak patrzę na nich to serce mi się kraje, bo sama się o nich martwię. Chciałabym, żeby to się skończyło, i żeby wrócili do domu.
- Ja też. Chodźmy już. Obiecałam Ronowi, że szybko wrócę. Martwi się o nich, ale obiecał George’owi i Fredowi do pomocy u nich w sklepie. Mamy tam się spotkać po naszym powrocie.
- Dobrze. – Pani Weasley podeszła do Ginny i pocałowała ją w czoło. – Kocham Cię córeczko. Przyjdziemy do ciebie jutro, dobrze?
Ginny nie poruszyła się, tylko jedna łza spłynęła jej po policzku.
- Do zobaczenia Ginny. – Hermiona też podeszła i uścisnęła jej rękę. – Mam nadzieję, że jutro będzie z wami wszystko w porządku.
- Do widzenia. – Pożegnała się także z córką pani Weasley i obie wyszły z sali.
Świetny wpis. Trzyma w napięciu i wreszcie harry się budzi
OdpowiedzUsuńŚwietnie
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis trochę mnie irytuje że nie trzymasz się szczegółów z książki np.Fred żyje ale blog fajny ♥
OdpowiedzUsuńKarolino przestań kogoo to obchodzi???!??
OdpowiedzUsuńMnie obchodzi, bo także mnie trochę to irytuje. :D Przestań się wymądrzać i napisz co sądzisz o blogu, a nie wszczynaj kłótni :D
UsuńOpowiadanie coraz bardziej się rozkręca i to mi się podoba :D
Dobra sorry ale według mnie fajnie że Fred żyje. Blog jestsuper♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Usuńa Ginny ciągle ryczy -,-
OdpowiedzUsuńHarry czekam...
OdpowiedzUsuń