Ginny przez cały dzień nie miała okazji porozmawiać z Harrym, o tym, co się wydarzyło rano. Nie miała z nim w tym dniu zajęć, a w czasie przerwy obiadowej siedziała z Jill w bibliotece, pisząc wypracowanie dla Flitwicka. Na żadnej lekcji nie mogła się skupić. Po głowie chodziły jej słowa Crabbe’a: „...Pottera może zabraknąć, i co wtedy?” Nie była pewna o co mu chodziło. Harry’ego może zabraknąć?
Na zajęciach z transmutacji patrzyła na McGonagall z myślą, czy powiedziała już Harry’emu o tym wszystkim. Jednak dyrektorka odnosiła się do niej dość chłodno, więc Ginny zaczęła obawiać się jaki szlaban czeka ją wieczorem.
Godziny mijały szybko tego dnia i nim się obejrzała, była już pora kolacji, i spotkanie z McGonagall też zbliżało się nieuchronnie. Gdy wieczorem weszła z Jill do Wielkiej Sali przy większości stołów siedziało już wielu uczniów. Przy stole Gryfonów zauważyła Rona i Hermionę. Podeszła do nich.
- Cześć, widzieliście Harry’ego? – spytała, siadając obok nich. Nie była pewna, czy to, co się wydarzyło nie doszło już do nich.
- Nie – odparł Ron. – Coś się stało?
- Nic. – Opuściła głowę. – Ale muszę z nim porozmawiać.
Ron patrzył na nią lekko zaskoczony.
- To czemu jesteś taka skwaszona? – spytał.
Ginny zignorowała to pytanie.
- Przed chwilą miał chyba zajęcia z piątą klasą, więc prawdopodobnie jest u siebie w gabinecie – stwierdziła Hermiona.
- Aha, w porządku – odetchnęła.
Może Harry jeszcze nic nie wie. Punktami tak bardzo się nie przejmowała, ale ten szlaban u McGonagall...
Po chwili podeszła do nich mała wystraszona Gryfonka.
- Czy to ty jesteś Ginewra Weasley? – spytała drżącym głosem.
- Tak, to ja. O co chodzi? – Ginny odwróciła się do niej.
- Mam ci to przekazać.
Dziewczynka podała jej jakiś zwitek pergaminu i od razu uciekła.
- Ginewra? – Wszyscy spojrzeli zaskoczeni na nią, gdy rozwijała pergamin. Poznałaby to pismo wszędzie.
- To od Harry’ego – powiedziała cicho.
Czyli on już wie, i nie jest zadowolony, bo nigdy do niej nie mówił pełnym imieniem. Spojrzała na Jill.
- Mamy natychmiast przyjść do niego, bo dostaniemy kolejny szlaban.
- Natychmiast? – spytała Jill. – A kolacja?
- Odechciało mi się jeść – stwierdziła, wstając.
- Sz-szlaban? Od Harry’ego? Prawdziwy? – wyjąkał Ron, patrząc na Ginny. Nie mógł uwierzyć własnym uszom, że jego siostra została ukarana. Przełknął za szybko kurczaka, przez co trochę go zatkało.
- Anapneo – mruknęła Hermiona i uderzyła go w plecy.
- Z-za co? – wysapał, gdy mógł już oddychać.
Ginny rzuciła mu poirytowane spojrzenie.
- Nieważne. Dostałam szlaban od McGonagall. A za chwilę dostanę kolejny, jak się nie pospieszymy.
Harry stał przy kominku i czekał na przyjście Ginny i Jill. W ręku trzymał notatkę od McGonagall, z której dowiedział się, co się stało rano. Walka Ginny z Crabbe’em na oczach całej szkoły. To, że była mistrzynią w rzucaniu upiorogackami, nie budziło w nim żadnych wątpliwości, tylko dlaczego nie przyszła z tym od razu do niego? I dlaczego Crabbe zaczął czepiać się jej?
Podszedł do biurka i wyciągnął z szuflady stary pergamin. Stuknął w niego różdżką i mruknął:
- Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego.
Na pergaminie zaczęła pojawiać się mapa Hogwartu, a małe czarne kropki z nazwiskami poruszały się w różnych częściach zamku. Większość była na kolacji. Omiótł wzrokiem całą mapę. Na błoniach zobaczył krążącego Hagrida, a przy bramie kręcił się Graup. Odetchnął. Nic nie wskazywało na niebezpieczeństwo. Spojrzał na miejsce na mapie, gdzie znajdowała się Wielka Sala. Przy stole Gryfonów zauważył Rona i Hermionę, a obok nich siedziała Ginny. Przed chwilą poprosił przechodzącą Gryfonkę, aby zaniosła jej prośbę, żeby razem z Jill przyszła do niego. Co on ma jej powiedzieć? Ginny zachowała się przecież tak samo, jak on kilka lat temu, w starciu z Malfoyem.
- Szkoda tylko, że nie widziałem Goyle’a z nietoperzami na twarzy – zaśmiał się cicho.
Zauważył, że kropka Ginny zaczęła się poruszać. Wyszła z Wielkiej Sali i parę minut później była już na pierwszym piętrze.
- Koniec psot - mruknął, dotykając różdżką mapy i schował pergamin do biurka.
Chwilę później usłyszał pukanie.
- Proszę.
Drzwi otworzyły się i w progu stanęły dwie dziewczyny.
- Harry, jesteś zły? - Ginny podeszła do niego ze spuszczoną głową, podczas gdy Jill zamykała drzwi.
- Dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie? - spytał, podnosząc na nią wzrok. – I czemu musiałem dowiedzieć się o tym od McGonagall?
- Harry, a jak ty byś się zachował, gdyby to był Malfoy?
- Nie rozmawiamy o mnie – stwierdził sucho.
- On zaczął ją straszyć, musiała jakoś zareagować - wtrąciła Jill.
- Straszyć?
- No... tak to zabrzmiało. Zaczął coś mówić, że może ciebie zabraknąć, że nie będzie mnie nikt chronił...
Harry podszedł do kominka. Kawałki układanki zaczęły powoli układać się w jedną logiczną całość. Zaczynał się domyślać, kto jest szpiegiem, tylko jak to udowodnić?
- A dlaczego ty jej nie powstrzymałaś? – spytał po chwili, odwracając się do nich i spoglądając na Jill, chociaż wiedział, co za chwilę usłyszy.
- Próbowałam, tylko Ginny... - spojrzała porozumiewawczo na nią.
- Harry, daj spokój przecież wiem, że ty byś się tak samo zachował do Malfoya – żachnęła się Ginny.
- Nie wypominaj mi tego – mruknął.
- Ale to prawda! – krzyknęła.
Harry pokręcił głową.
- W każdym razie macie o ósmej szlaban. I żadnych wymówek – dodał, grożąc jej palcem, gdy zauważył, że Ginny już otwierała usta, żeby coś powiedzieć.
- Przecież nic nie mówię – żachnęła się ponownie. – Chciałam tylko zapytać, czy wiesz co nas czeka.
- No wiem. Tylko nie cieszcie się jeszcze. Crabbe ma oddzielny szlaban u Slughorna. – Gdy to powiedział, obie odetchnęły. – A wy macie oddzielne szlabany. Ty Jill masz pomóc Filchowi w Izbie Pamięci, a ty, Ginny...
- Mam szlaban z tobą? – spytała z nadzieją w głosie.
- Niestety nie. – Uśmiechnął się pod nosem. - Masz szlaban z samą McGonagall.
Obie jęknęły.
- I co mam u niej robić?
- Tego już niestety nie wiem. Teraz muszę was obie zaprowadzić na wasze szlabany – powiedział, spoglądając na zegarek i podszedł do drzwi.
- Po co? Myślisz, że nie trafimy? – prychnęła Jill.
- Nie o to chodzi. Zapomniałyście, że po dziewiętnastej nie wolno chodzić po zamku? Bez żadnych wyjątków?
- Oczywiście, że nie, panie profesorze – mruknęła Ginny.
Harry spojrzał na nią, i udając, że tego nie usłyszał, powiedział:
- To wychodźcie. Najpierw zaprowadzę ciebie Jill, a potem Ginny.
- No jasne, chcecie się mnie pozbyć – mruknęła niezadowolona Jill, wychodząc na korytarz.
Harry i Ginny spojrzeli na siebie.
- Nie o to chodzi – stwierdził Harry, zamykając drzwi. – Po prostu Izba Pamięci jest po drodze do McGonagall.
Gdy dotarli na trzecie piętro stwierdzili, że Filcha jeszcze nie ma. Harry zapalił różdżkę, a one rozejrzały się po pomieszczeniu. Statuetki, tarcze i puchary połyskiwały różnymi kolorami, odbijając od siebie światło padające z różdżki.
Harry podszedł do najbliższej gablotki i spojrzał na leżącą tam odznakę. To była Specjalna Nagroda za Zasługi dla Szkoły, którą dostał w drugiej klasie od Dumbledore’a, kiedy uratował Ginny i Hogwart, zabijając bazyliszka i niszcząc jeden z horkruksów. To było tak dawno, ale on pamiętał z tamtych czasów wszystko, jakby to było wczoraj.
Nagle z drugiej strony usłyszeli głośne miauknięcie Pani Norris, a zaraz potem człapanie Filcha.
- Co wy tu robicie? – wychrypiał. – Potter?
- Przyprowadziłem Jill – Harry mruknął w odpowiedzi. – Wrócę za dwie godziny, żeby zaprowadzić ją z powrotem do wieży Gryffindoru.
- Nie zostawiajcie mnie z nim, proszę – szepnęła Jill, podchodząc do Ginny. – Na pewno zacznie mi gadać, jak chciałby wieszać nas za ręce pod sufitem.
- Trzymaj się – szepnęła Ginny, w odpowiedzi chwytając ją za rękę. – Poradzisz sobie.
- Ginny, McGonagall czeka – Harry podszedł do nich. – Już ósma.
Ginny ścisnęła mocniej ramię koleżanki i wyszła za Harrym. Ale nim dotarli na siódme piętro, tuż przed chimerą strzegącą wejścia do gabinetu dyrektora, z pobliskiej klasy wyskoczył na nich Irytek.
- Zakochana para! Zakochana para! Głupotter i Marchewka! – zarechotał.
- Jak ja go nienawidzę – mruknęła Ginny.
- Irytek spadaj! – krzyknął Harry, zatrzymując się przy chimerze.
- Szukacie jakiejś kryjówki, co? – spytał, wydmuchując przy okazji wielki balon z gumy do żucia.
- Bo pójdę po Krwawego Barona!
- O! Pottuś pokazuje różki! HI! HI! HI!
- Co tu się dzieje? – Zza gargulca wyłoniła się McGonagall.
Irytek, cały czas chichocząc, zniknął za najbliższym rogiem. McGonagall spojrzała na Harry’ego i Ginny.
- Potter i Weasley. Zapraszam. Rozumiem, że panna Wailey jest już w Izbie Pamięci? –spytała, gdy weszli do gabinetu, a ona usiadła za biurkiem.
- Tak, pani dyrektor – odparł Harry. – To ja już pójdę. Miałem tylko przyprowadzić...
- Nie, Potter, zostań. – Przerwała mu. - Tak naprawdę to chciałam z wami porozmawiać. Usiądźcie. – Wskazała na krzesła przed jej biurkiem.
Usiedli. Harry spojrzał na McGonagall. Wyglądała na zmęczoną.
- Musicie być ostrożni – powiedziała, spoglądając na nich z powagą.
Jej głos był pełen niepokoju i troski, jakiej dawno u niej nie słyszał.
- Szczególnie tobie Potter nie powinnam o tym przypominać. Wiesz przecież, że śmierciożercy tylko czekają, żeby cię dopaść.
- No tak, ale co... – zaczął Harry. Ginny przysunęła się bliżej do niego i chwyciła go za rękę.
- „Prorok Codzienny” już dawno przestał pisać prawdę. Wiem to z pewnych źródeł, że śmierciożercy od śmierci ministra kontrolują wszystkie teksty tam umieszczane. W Ministerstwie Magii też robi się coraz bardziej gorąco. Oficjalnie mówi się o kontrolach dokonywanych w różnych departamentach, ale to tylko przykrywka. To śmierciożercy opanowują ministerstwo poprzez zastraszanie pracowników.
- Zastraszanie? – spytała Ginny drżącym głosem.
- Tak. I robią to za pomocą zaklęcia Cruciatus.
- Czy tata... – Ginny podniosła głowę, spoglądając na McGonagall.
- Z tego co wiem, to jeszcze nie dotarli do Artura, ale są to informacje sprzed kilku dni, więc... nie wiem. Prawdopodobnie niedługo... mogą do niego dotrzeć.
- Skąd pani to wie? – spytał Harry. – I co to ma wspólnego z nami?
Wstał i zaczął krążyć po gabinecie.
- Potter, zastanów się. – Głos McGonagall stał się szorstki i surowy. – Śmierciożercy nie chcą wzbudzać podejrzeń. To, co napisał „Prorok” po ucieczce Malfoya wywołało panikę wśród czarodziejów. Obawiam się o bezpieczeństwo szkoły i nie wiem, czy niedługo nie zaatakują Hogwartu. Wy oboje jesteście w największym niebezpieczeństwie.
- Hermiona i Ron również – stwierdził Harry, zatrzymując się za krzesłem Ginny i położył ręce na jej ramionach. – Przecież wszyscy wiedzą, że na nich też mi bardzo zależy.
- Tak, to prawda. – Dyrektorka westchnęła. – Dlatego powinniście uważać. Myślałam o jakiejś ochronie dla was, ale...
- Żadnej ochrony – przerwał jej trochę za szorstko, więc szybko dodał: - pani dyrektor. To nic nie da. Pomoże tylko śmierciożercom. I tak nie wiem, czy w Hogwarcie nie ma już jakiegoś ich szpiega.
- Szpiega? – McGonagall popatrzyła zaskoczona na niego.
- Tak. Od kilku miesięcy mam wrażenie, że jestem obserwowany. Myślę, że dlatego w październiku wydarzyło się to... – urwał.
Spojrzał na Ginny i ścisnął mocniej jej ramię, a ona wyciągnęła rękę, chwytając jego dłoń. Nie był pewny, czy dobrze zrobił mówiąc o tym McGonagall. Rozejrzał się po gabinecie i dostrzegł zaciekawione spojrzenie Dumbledore’a spoglądającego z portretu. On nigdy nie wyśmiał jego hipotez, niezależnie jak bardzo były nieprawdopodobne. I przecież większość z nich się sprawdziła.
- Dlatego nie potrzebujemy żadnej ochrony. – Powiedział po chwili. – Sami się tym zajmiemy.
- Domyślałam się, że tak powiesz. – McGonagall pokiwała głową. – Ale może właśnie dlatego...
- Dziękujemy pani profesor, ale naprawdę nie potrzebujemy pomocy – powiedziała Ginny, wstając. Podeszła do Harry’ego, a on objął ją w pasie. – Jakoś sobie poradzimy.
- W porządku. W takim razie wracajcie do dormitoriów. Panna Wailey na pewno się niepokoi w Izbie Pamięci. Idźcie po nią i dobranoc.
- Dobranoc pani profesor – odparli chórem i wyszli z gabinetu.
To jest świetne!!! Musisz porozmawiać z rodziną Rowling czy możesz napisać "Dalszy ciąg Harre'go Potte'ra, książka na podstawie cyklu Harry Potter J.K. Rowling" Autorka: Asia...
OdpowiedzUsuńten blog jest super !!
OdpowiedzUsuńfajne ,ale ta rozmowa z McGomagail była za krótka
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Najpierw Harry mówi że wruci za 2 godziny a potem idzie po nią po 10 minutach.....
OdpowiedzUsuń"Wróci", a nie "wruci"
Usuń