poniedziałek, 11 czerwca 2012
12. "Jak mam z nią porozmawiać?"
Harry wsypał garść proszku Fiuu do kominka i krzyknął:
- Nora!
Ogień zamienił się w szmaragdowozielone płomienie, wkroczył w nie i zaczął się obracać. Po chwili widział wirujące kominki innych czarodziejów, aż w końcu zobaczył ten, do którego zmierzał – kominek w kuchni państwa Weasleyów. Przed nim stał wysoki, rudowłosy chłopak.
- Ron! – Krzyknął.
- Cześć Harry, wreszcie jesteś, mama już się martwiła, czy nic ci nie jest. Tak szybko podobno ostatnio uciekłeś.
Pani Weasley w chwili przybycia Harry’ego akurat wchodziła do kuchni.
- Witaj Harry, kochaneczku – zawołała pani Weasley. – Chodź, dam ci coś do jedzenia, zanim będzie kolacja.
- Dziękuję, ale powinienem najpierw poszukać… - Zaczął się tłumaczyć, ale pani Weasley mu przerwała:
- Zjedz. Gorąca zupa dobrze ci zrobi. Chyba nic nie jadłeś w Dolinie. Jak zwykle jesteś taki chudy.
- Okej. Dziękuję pani Weasley. – I patrząc na Rona spytał: - a gdzie jest Hermiona? Zastanawiał się, czy przed spotkaniem z Ginny nie porozmawiać najpierw z nią, aby mu poradziła, co ma robić, bo na jej słowach najbardziej polegał, jeśli chodziło o sprawy damsko – męskie. Usiadł przy kuchennym stole, a naprzeciwko usiadł Ron.
- W kurniku, pomaga Ginny zebrać jajka na kolację – odpowiedziała zamiast Rona pani Weasley stawiając na stole garnek z gorącą zupą.
- A dlaczego pytasz? – Ron spojrzał zaskoczony na przyjaciela. – Myślałem, że bardziej interesuje cię Ginny, niż moja żona.
- Tylko chciałem z nią porozmawiać, to wszystko. – Powiedział zmieszany nalewając sobie na talerz zupę.
Po chwili otworzyły się drzwi prowadzące do ogródka i weszły dwie dziewczyny: jedna z burzą kędzierzawych, brązowych włosów, druga z rudymi włosami, która na widok Harry'ego zaczerwieniła się i wskoczyła na schody prowadzące na górę. Harry poczuł, jak jego żołądek wywinął koziołka, gdy spojrzał na nią i pomyślał:
"Jednak znowu ucieka na mój widok. Czyżby nadal mnie unikała? I jak mam z nią porozmawiać?"
- Harry! – Krzyknęła Hermiona – jak dobrze cię widzieć! - Podbiegła do niego i ucałowała go w policzek.
- Cześć, możemy pogadać? Tak na osobności? – Dodał, bo nie chciał rozmawiać przy Ronie.
- Chętnie, sama miałam cię o to prosić. Tylko gdzie?
- Może wyjdziemy na zewnątrz? – Zaproponował.
- OK. Ron spojrzał na nich, ale tylko wzruszył ramionami.
Harry i Hermiona wyszli do ogródka, gdzie kilka gnomów próbowało wyciągnąć robaki z ziemi.
- Co się stało, Harry? – Spytała, a Harry rozejrzał się czy nikt ich nie podgląda i nie podsłuchuje.
- Proszę cię o radę, ale nie mów na razie tego Ronowi, bo się będzie śmiał –zaczął Harry, ale nie wiedział w sumie, od czego zacząć.
- Chodzi ci o Ginny, prawda? – Hermiona zawsze wiedziała, co mu chodzi po głowie.
- Skąd wiesz? – Spojrzał na nią zaskoczony.
- Harry, widziałam przed chwilą twoje spojrzenie, jak Ginny weszła do kuchni. Nie mogłeś oderwać od niej wzroku.
- To aż tak widać?
- Ech... Harry – westchnęła Hermiona – wiem, o co chcesz spytać, tak Ginny nadal o tobie myśli, a co ja ci napisałam w liście? Przecież była przy tobie w szpitalu.
Harry uśmiechnął się.
- Naprawdę?
- A ile razy mam ci to powtarzać? Co prawda zachowujecie się jak małe dzieci, które udają, że się nie znają i zamiast porozmawiać, uciekacie przed sobą i rozmawiacie o sobie z innymi, tak jak my teraz. – Westchnęła. - Przed twoim przyjazdem, w kurniku, Ginny właśnie mnie wypytywała o to samo w stosunku do ciebie – zaśmiała się.
- To jak? Mam się jej zapytać czy chce być ze mną?
- A co ci mówi serce? Przecież wiesz jak to było ze mną i Ronem. Te nasze ciągłe kłótnie w szkole... i dokąd nas to doprowadziło?
- Tak. Nienawidziłem tego u was, tych waszych kłótni – zaśmiał się Harry. – Ale przecież my się nie kłócimy, tak jak wy.
- No nie... Ale oboje nie możecie żyć bez siebie. Ginny martwi tylko to, czy ty mimo tych strasznych sytuacji, jakie przeżyłeś podczas spotkań z Voldemortem nadal o niej myślisz…
- Przecież wiesz, że musiałem w tym roku o niej zapomnieć, a wcale nie było łatwo. – Przerwał jej Harry. – Gdybym tego nie zrobił On dotarłby do niej, spełniłby się ten koszmar, który miałem w szpitalu, i być może ona by zginęła, a wtedy ja też bym nie mógł żyć – bez niej. Cały czas bym się za to winił.
- Wiem Harry, wiem. To cud, że wszyscy przeżyliśmy. No, nie wszyscy. – Mówiąc to miała na myśli Neville’a, Szalonookiego i wszystkich tych, którzy wcześniej walczyli z Voldemortem.
Harry westchnął. Nie chciał teraz o tym myśleć, chociaż wiedział, że ten temat będzie wracał. Śmierciożercy nadal siali panikę i zniszczenie wśród niewinnych czarodziejów i mugoli.
- Dziękuję ci Hermiono, za to, że zawsze dajesz mi dobre rady. Mam wyrzuty sumienia, bo ty zamiast zająć się sobą i Ronem wysłuchujesz naszych problemów.
- W porządku, mieliśmy ostatnio dużo czasu dla siebie. – Uśmiechnęła się. – Ale wy moglibyście w końcu porozmawiać. Może dzisiaj po kolacji?
- Chciałem z nią porozmawiać od razu, jak się pojawiłem, ale mama Rona zatrzymała mnie w kuchni, dając mi zupę, a Ginny jak zwykle uciekła…
- Bo… - nie dokończyła, gdyż z domu wyszedł Ron, który krzyknął:
- Chodźcie, mama mówi, że kolacja gotowa. – Podszedł do nich, wziął Hermionę za rękę i pocałował ją. Harry odwrócił głowę, bo z domu wyszła pani Weasley i podeszła do nich.
- Harry, kochaneczku, będziesz spał w pokoju Freda i George’a, jak zwykle, dobrze? I chodźcie już na kolację, bo wszystko wystygnie, a tata będzie później, ma pilne sprawy w ministerstwie.
- Dobrze pani Weasley – odpowiedział Harry i poszedł do środka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kurcze nie moge się doczekać tej rozmowy...
OdpowiedzUsuńBoże, ale ty masz talent :)
OdpowiedzUsuńNo no,skąd to skombinowałaś?
OdpowiedzUsuńKurde,nadziwić się tobie nie mogę
Jezu jakie to wszystko sztuczne i kitowate -,-
OdpowiedzUsuń"zamiast Rona pani Weasley stawiając na stole garnek z gorącą zupą."
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że to było opublikowane ponad trzy lata temu, ale nie mogę się powstrzymać.
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga i pomyślałam "O, nareszcie takie ff jakiego szukam! Może przynajmniej ten będzie dobrze napisany!"
Po przeczytaniu kilku rozdziałów zmieniłam zdanie. Rozmowy są sztuczne, niepasujące do postaci, które biorą w nich udział.
Ani Ginny, ani Ron, ani tym bardziej Harry, nie są tacy ckliwi, romantyczni i (wybacz mi wyrażenie, ale tylko takie tu pasuje) pierdołowaci. Ginny nie jest płaczką, Ron nie jest czuły, a Harry nie jest taki beznadziejny w rozmowach, zresztą żadne z nich nie jest.
Masz sporo błędów, i tych gramatycznych, i tych interpunkcyjnych, co bardzo kole w oczy, trudno jest wytrzymać podczas czytania.
Jeszcze muszę dodać, że irutują mnie te krótkie zdania, którymi się posługujesz. Spokojnie, te postacie nie są głupie, potrafią się normalnie wypowiadać, nie bój się dawać im bardziej złożonych kwestii ;)
Mówiłam już, że wszystko jest sztuczne? No, to mówię jeszcze raz: sztuczne.
Przykro mi, ale to już kolejny blog, który zaliczam do tych tragicznych. Nie umiesz pisać tekstów na poziomie? Nie zamieszczaj ich w internecie ;)
Jak Ci się nie podoba to nie czytaj, i skoro jesteś taka mądra to sama pisz to zobaczymy jak Tobie będzie szło
UsuńWhat what what
UsuńZałożę się, że tylko wytyka błędy a sama nie jesteś lepsza i zgadzam się z osobą powyżej.
OdpowiedzUsuńNo Hermiona jak zawsze rządzi!!;p
OdpowiedzUsuń