wtorek, 12 czerwca 2012

19. Uczta powitalna i list


W drzwiach wejściowych stała McGonagall witająca wchodzących uczniów. Gdy zobaczyła Harry’ego podeszła i powiedziała:
- Potter, proszę za mną.
- Oczywiście pani profesor – odpowiedział, a do Ginny szepnął – spotkamy się po uczcie.
- Zaprowadzę cię do stołu nauczycielskiego, bo na powitaniu masz tu siedzieć – powiedziała McGonagall, prowadząc go przez salę wejściową.
- Nie zapomniałem o tym – odetchnął, bo zastanawiał się, o co właściwie chodzi.
Usiadł przy stole nauczycielskim i rozejrzał się po Wielkiej Sali. Nie czuł się pewnie, siedząc pośród innych nauczycieli. Sala powoli zapełniała się uczniami. Przy każdym stole był gwar rozmów i powitań. Większość nie widziała się przecież ponad rok. Dostrzegł wśród wchodzących zdziwione twarze wpatrzone w niego i na stół nauczycielski.
Tymczasem Ginny podeszła sama do stołu Gryfonów i rozejrzała się po Wielkiej Sali. Jak zawsze była odświętnie przybrana. Nad głowami unosiły się zapalone świece, a nad stołem nauczycielskim wisiał olbrzymi sztandar z godłem Hogwartu. Spojrzała tam i ujrzała, że Harry patrzy na nią. Uśmiechnęła się do niego, a on odpowiedział tym samym.
- Ginny! Jak dobrze cię widzieć! W pociągu zastanawiałam się, czy ktoś, oprócz mnie wróci do szkoły – podeszła do niej Jill Wailey, która była jej koleżanką z dormitorium.
- O, cześć Jill – Ginny spojrzała na dziewczynę i lekko uśmiechnęła się do niej.
Jill usiadła i rozejrzała się po Wielkiej Sali.
- Hej! A co robi Harry przy stole nauczycielskim? – spytała, patrząc w tamtym kierunku.
- Dowiesz się później.
- To znaczy, że wiesz? – Jill spojrzała na nią zaskoczona.
- Tak, wiem. Ale obiecałam, że na razie nikt się tego nie dowie. Wszystko będzie wyjaśnione za chwilę.
- Jesteście znowu razem – stwierdziła Jill, kiwając głową.
Ginny nic nie powiedziała, tylko wyciągnęła rękę, pokazując pierścionek.
- Zaręczyliście się? – spytała zaskoczona.
Ginny kiwnęła głową i wskazała na stół nauczycielski, dotykając palcem ust, bo wstała McGonagall, dając znak, żeby wszyscy się uciszyli.
Do sali wszedł mały profesor Flitwick, który prowadził grupę nowych uczniów. Profesor postawił na środku stołek, a na nim starą tiarę czarodzieja, która po chwili zaczęła śpiewać swoją piosenkę o historii powstania Hogwartu. Harry nie słuchał jej. Patrzył po stołach, wyszukując wszystkich znajomych i wrogów.
Spojrzał na początku na stół Ślizgonów, gdzie kiedyś górował nad innymi Draco Malfoy. Jego brak wyraźnie zaczął służyć Crabbe’owi i Goyle’owi. Widać było, że się zmienili. Nie byli już ukryci w cieniu Malfoya i służalczy jak kiedyś. Ich spojrzenia spotkały się. Crabbe przeciągnął palcem po szyi, dając Harry’emu do zrozumienia, że długo nie pożyje. Nikt tego nie zauważył, a Harry udając, że też tego nie dostrzegł, odwrócił głowę z myślą, że przy najbliższej okazji odejmie im parę punktów.
Przy stole Puchonów Ernie Macmillan dumnie wypinał pierś ukazując odznakę prefekta naczelnego, a u Krukonów Luna czytała „Żonglera”, nie zwracając na nikogo i na nic uwagi. Harry westchnął. Miał wyrzuty sumienia, co do niej. Wiedział, że między nią a Neville’em coś się rodziło. A jednak on przeżył, a Neville... Z tymi myślami dotarł do Ginny. Jak ona by się zachowywała, gdyby on zginął? Spojrzał na stół Gryfonów. Szczęśliwi Ron i Hermiona rozmawiali z Deanem, Seamusem i Lavender, którzy siedzieli po lewej stronie, a z drugiej, samotna Ginny patrząca na niego. Tak chciał teraz usiąść obok niej. Dotknęła dłonią ust i puściła mu pocałunek na odległość. Harry uśmiechnął się i delikatnie, tak, żeby nikt tego nie zauważył, ścisnął rękę w geście złapania go i przysunął do siebie.
Kiedy wszyscy pierwszoroczniacy już usiedli, wstała McGonagall, czym wyrwała z zamyślenia Harry’ego.
- Witam nowych uczniów i wszystkich starych znajomych. Wiem, że przyzwyczailiście się do przemówień profesora Dumbledore’a, dlatego ja nie będę zbyt długo mówiła w tej chwili. Chciałabym tylko powitać w gronie nauczycielskim dwie osoby: Remusa Lupina i Harry’ego Pottera, który w tym roku będzie nauczał obrony przed czarną magią.
Na sali rozległy się szepty, ale McGonagall nie zwracała na to uwagi, tylko mówiła dalej.
- Wiem, że jesteście tym zaskoczeni, ale wyjaśnienie będzie przeczytane później. Zapraszam teraz wszystkich do jedzenia. Smacznego.
Na stołach pojawiło się mnóstwo jedzenia. Harry jak je zobaczył poczuł prawdziwy głód i prawie rzucił się na nie. Prawie, bo siedząc przy pozostałych nauczycielach, nie czuł się pewnie, czy może pożerać wszystko co mu się nawinie.
- Gdybym był przy stole Gryfonów nie miałbym takich problemów – pomyślał.
Kiedy wszyscy już zjedli i talerze zalśniły czystością ponownie wstała McGonagall. Na sali zrobiło się cicho, wszyscy patrzyli na dyrektorkę z ciekawością.
- Od śmierci profesora Dumbledore’a minął rok, ale dopiero dwa miesiące temu został znaleziony jego testament. Był on przechowywany w depozycie Banku Gringotta i został otwarty po upadku Sami-Wiecie-Kogo. Teraz zostanie odczytany fragment tego dokumentu, abyście znali ostatnie życzenia byłego dyrektora dotyczące szkoły.
Po tych słowach wyjęła długi zwój pergaminu i zaczęła go odczytywać.

Ja Albus Persiwal Wulfryk Brian Dumbledore będąc zdrowy na ciele i umyśle postanawiam i proszę o uszanowanie moich próśb dotyczących Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
1. Wiem, że z powodu mojej śmierci szkoła została zamknięta. Pragnąłbym jednak, aby nadal mogli się w niej kształcić przyszli czarodzieje i czarownice.
2. Proszę, aby dyrektorem tejże szkoły została długoletnia nauczycielka transmutacji, która w ostatnich latach była moim zastępcą – profesor Minerwa McGonagall.
3. Pragnąłbym, aby Harry James Potter został nauczycielem obrony przed czarną magią, jeśli przeżyje i wyrazi na to zgodę, a także zaakceptuje to rada nadzorcza szkoły, w innym przypadku decyzję ma podjąć nowy dyrektor szkoły.
4. Rozgrywki quidditcha mają odbywać się w normalnym trybie.
Jeśli jest odczytywany ten testament, to znaczy, że nie żyję, a Lord Voldemort został zgładzony. Takie było moje ostatnie życzenie przekazane goblinom, przed złożeniem go do depozytu.

Nastąpiła chwila ciszy. Wszyscy patrzyli na McGonagall. Harry zauważył, że niektórzy, zresztą tak jak on, mają łzy w oczach. Dyrektorka westchnęła i powiedziała:
- Takie były życzenia profesora Dumbledore’a dotyczące szkoły i wszystkie jego prośby zostaną spełnione. Poza tym rozgrywki quidditcha będą rozgrywane na pamiątkę dyrektora Dumbledore’a, który lubił ten sport i będą także nazwane jego imieniem - przerwała na chwilę, rozglądając się po Wielkiej Sali.
- Są jeszcze inne sprawy. Jak zawsze ostrzegam, że wstęp na teren Zakazanego Lasu jest zabroniony. Kto nie będzie przestrzegał regulaminu może zostać ukarany. Informuję również, że zabronione jest poruszanie się po Hogwarcie po dziewiętnastej. Bez żadnych wyjątków. Szkoła nadal jest chroniona, ale ostrożności nigdy za wiele. Poza tym, w tym roku nie będzie wycieczek do Hogsmeade. – Po sali potoczył się jęk zawodu. – Mieszkańcy nadal obawiają się ataków ze strony śmierciożerców. To na razie wszystko. A teraz proszę prefektów poszczególnych domów, aby zaprowadzili pierwszorocznych do pokoi wspólnych w waszych domach. Życzę wszystkim dobrej nocy i powodzenia w tym nowym roku szkolnym.
Na sali zapanował, jak zwykle w takiej chwili, rozgardiasz, kiedy uczniowie wstali i zaczęli wychodzić. Harry jednak nie mógł się ruszyć, cały czas myśląc o tym, co mówiła dyrektorka. Po chwili poczuł na swoim ramieniu czyjąś rękę. To McGonagall podeszła do niego.
- Potter, mam prośbę. Wiem, że jesteś zmęczony po podróży, ale przyjdź za chwilę do mojego starego gabinetu.
- Dobrze, ale o co chodzi?
- Po prostu przyjdź. Mam ci coś jeszcze do przekazania przed rozpoczęciem zajęć.
- W porządku. Zaraz przyjdę.
Harry wstał i podszedł do przyjaciół, którzy na niego czekali, i powiedział:
- Idźcie na górę, nie czekajcie na mnie.
- Coś się stało? – spytał Ron.
- Muszę iść jeszcze do gabinetu McGonagall.
- Po co?
- Nie wiem. Podobno ma mi coś dać.
- Zaczekam na ciebie w pokoju wspólnym – Ginny szepnęła mu do ucha.
Wszedł z nimi po schodach. Zostawił ich na pierwszym piętrze i skierował się do gabinetu McGonagall. Zapukał i wszedł do środka. McGonagall stała przy biurku, tyłem do drzwi. Odwróciła się do niego. W ręku trzymała jakiś pergamin.
- Ach... To ty Harry. Wejdź.
- Tak. O co chodzi pani profesor?
- To jest list dla ciebie od Albusa. Był schowany razem z testamentem. Miałam ci go przekazać po akceptacji rady. Spełniam więc jego prośbę. Proszę – podała mu pergamin.
- Dziękuję.
- O tym liście wiesz tylko ty i ja.
- W porządku. Czy jest jeszcze coś, o czym chciała mi pani powiedzieć?
- Tak. Przekazuję ci mój gabinet.
- Gabinet? Nie jest mi potrzebny.
- Każdy nauczyciel, a ty nim jesteś od tej chwili, go ma. A gdzie będziesz przygotowywał tematy zajęć?
- No dobrze, dziękuję.
- W takim razie to wszystko. Możesz iść już do siebie. Następnym razem będziesz mnie mógł znaleźć w gabinecie dyrektora.
- Oczywiście.
Nastąpiła chwila ciszy i Harry podszedł do drzwi.
- Cieszę się, że uczniowie go nie zapomnieli – powiedziała cicho, tak, że ledwo usłyszał jej słowa.
- Ja zawsze będę o nim pamiętał. Dobranoc, pani profesor – odparł Harry, otwierając drzwi.
- Dziękuję i dobranoc – powiedziała, odwracając się od niego.
W pokoju wspólnym nie było nikogo, oprócz Ginny, która siedziała w fotelu przy kominku z podkurczonymi nogami, grzejąc się. Ogień powoli dogasał. Kiedy Gruba Dama odsłoniła przejście, podniosła głowę i spojrzała na wchodzącego chłopaka. Był zamyślony.
- Harry... – zaczęła.
Nie odpowiedział, tylko usiadł obok na fotelu. Wstała, stanęła za nim i zaczęła masować mu kark. Harry wyprostował się, poddając się jej masażowi.
- Co McGonagall chciała jeszcze dzisiaj od ciebie?
- Przekazała mi swój gabinet i dała mi list od Dumbledore’a – odpowiedział, pokazując pergamin. – Boję się go otworzyć, bo to będą jego ostatnie słowa dla mnie i nie wiem, jak je przyjmę.
- Jak chcesz to zostawię cię sam na sam z tym listem, będziesz mógł w spokoju go przeczytać. Ja jestem zmęczona. Chciałam ci tylko powiedzieć dobranoc zanim pójdę spać. No to... dobranoc Harry – nachyliła się przez fotel i pocałowała go w policzek.
- Dziękuję ci Ginny, dobranoc – odparł cały czas wpatrzony w list.
Ginny odeszła w kierunku schodów prowadzących do dormitorium dziewcząt. Na górze jeszcze odwróciła się i spojrzała na niego. Harry w tym czasie rozwinął list i zaczął czytać.

Drogi Harry.
Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że mnie już nie ma, a Ty przeżyłeś pokonując w końcu Lorda Voldemorta, co mnie bardzo cieszy.
Kiedy piszę te słowa obserwuję Twoje zmagania związane z zadaniem, które przed Tobą postawiłem, a mianowicie wyciągnięcie wspomnienia od profesora Slughorna, po zapoznaniu Cię z pewnymi faktami z życia Toma Riddle’a.
Jest kilka spraw, o których muszę Ci powiedzieć, a nie zdążyłem tego zrobić wcześniej.
Proszę Cię o jedno: nie obwiniaj siebie za to, że nie żyję. Harry, jestem już stary, tak więc śmierć mnie nie przeraża. Pamiętasz moje słowa, kiedy mówiłem Ci kiedyś, że śmierć to początek nowej przygody? To prawda.
Moja śmierć była przeze mnie zaplanowana już dawno. Profesor Snape miał to zrobić, bo go o to prosiłem, kiedy taka okazja się nadarzy. Wiem, że prawdopodobnie będziesz przy mnie w chwili mojej śmierci, i będziesz chciał mnie ratować, dlatego wybacz mi to, co musiałem wtedy zrobić w stosunku do Ciebie. Znam Cię dobrze, przecież obserwowałem Cię przez sześć lat. Domyślam się, że będziesz chciał się zemścić, nie tylko na profesorze Snapie, ale, także na Voldemorcie. Nie wiem, w końcu, czy profesor Snape zginął, czy nie, a jeśli tak to, czy z Twojej ręki, czy kogoś innego, tego już się niestety nie dowiem, ale jedno wiem na pewno: pomściłeś swoich rodziców, Syriusza i mnie. I za to Ci dziękuję.
Mam nadzieję, że wszyscy nasi przyjaciele żyją, i nie ponieśliśmy zbyt dużo strat w ostatecznej walce.
A teraz druga sprawa. Wiem, że gdy czytasz ten list jesteś znowu w Hogwarcie, a profesor McGonagall rozmawiała z Tobą, abyś został nowym nauczycielem obrony przed czarną magią.
Muszę Ci wyjaśnić, dlaczego chciałem, abyś to Ty nim był w tym roku. Domyślam się, że byłeś zaskoczony, gdy się o tym dowiedziałeś, bo w tym roku czekają Cię Owutemy i pamiętasz, jak mówiłem, że nie chciałem, aby ktoś tak młody, jakim był w tamtym czasie Tom Riddle, nauczał tego przedmiotu.
Jest między wami jednak spora różnica. Kiedy on prosił profesora Dippeta, a po kilku latach prosił także mnie, żeby miał możliwość nauczania tego przedmiotu, wiedziałem, że nie tylko chciał jej uczyć, ale zbierać wśród uczniów swoich zwolenników. Pamiętasz to, jak Ci o tym mówiłem podczas ostatniej naszej lekcji? On nie tylko tego chciał, ale, jeszcze bardziej pragnął odnaleźć kolejne skarby, z których mógłby zrobić kolejne horkruksy.
Ty jesteś jego zupełnym przeciwieństwem. Tom uwielbiał czarną magię, a Ty jej nienawidzisz, bo przez nią właśnie zginęli Twoi rodzice i wszyscy przyjaciele. Ty, Harry posiadasz moc, której on nie znał, a mianowicie potrafisz kochać. Wiele razy mówiłem Ci, że to jest Twoją największą siłą. Dlatego proszę Cię, abyś nigdy nie zapomniał o tym, że miłość pokona wszystkie przeciwności losu.
Dziękuję Ci za wszystko, za to, że zawsze byłeś po mojej stronie i mam nadzieję, że po tej stronie będziesz zawsze.
Życzę Ci wiele szczęścia i radości w dalszym życiu i mam nadzieję, że pozostanę na zawsze w Twojej pamięci.
                                Albus Dumbledore

Harry złożył list i schował do wewnętrznej kieszeni. Łzy spływały mu po twarzy, ale on nawet nie próbował, a może nie chciał ich zetrzeć.
- Nigdy o panu nie zapomnę – szepnął. – To prawda, że miłość pokona wszystko, przecież, gdyby nie ona, nie byłbym z Ginny.
Wstał i powolnym krokiem poszedł na górę do dormitorium. W drzwiach rozejrzał się po łóżkach kolegów. Wszyscy już spali. Tylko jedno łóżko było wolne. Łóżko Neville’a.
- Wybacz mi, Neville... – westchnął, wspominając go.

11 komentarzy:

  1. Naprawdę myślę na powaznie o tej twojej książce...

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisz o tym książke kobieto to jest świetne bardzo chętnie kupie książke o tym

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z LEVASSE i ANONIMOWY...

    Szkoda, że Neville umarł :( :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Weź skombinuj jakiś eliksir i ożyw Nevila bo mi Luny szkoda xd A co do tektu, jak zawsze świetny

    OdpowiedzUsuń
  5. Super blog, tylko po co ty zabiłaś Neville'a ?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z manią chechlińską.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj smutny strasznie ten rozdział;( Dyrektor i Nevill:( Szkoda że ich nie ma;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny list Dumbledore`a <3 prawie się popłakałam.

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedny Neville i biedny Dumbledore, ale przynajmniej Fred, Lupin, Zgredek i Tonks żyją. Czytając twoje rozdziały, zawsze zadaję sobie pytanie: napiszę książkę o tym, czy nie? Mam nadzieję, że odpowiedź brzmi: tak.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny blog ale powiedz mi dlaczego zabilaś Nevilla

    OdpowiedzUsuń