wtorek, 12 czerwca 2012
16. Walka i powrót
Kiedy Harry pojawił się w Dolinie Godryka zauważył, że coś jest nie tak. W domu ktoś był. Widział światło i cienie kręcących się ludzi po salonie. Wyjął różdżkę i zaczął powoli zbliżać się do domu. Nagle jeden wyszedł na zewnątrz.
- Śmierciożercy – pomyślał – a jednak znaleźli mnie. Lupin miał rację.
Zakapturzona postać zobaczyła chłopaka.
- Witaj, Potter, dawno się nie widzieliśmy.
Harry rozpoznał ten głos. To był Lucjusz Malfoy. W Harrym zapałała wielka nienawiść.
- Jak śmiesz tu przychodzić – krzyknął. – Widzę, że uciekłeś z Azkabanu! Kto jeszcze z tobą uciekł?
- Drętwota! – krzyknął Malfoy. – Nie będę się tobie zwierzał co robię! – Harry upadł na ziemię wykorzystując umiejętność uników z gry w quidditcha. – Przez ciebie zginął Draco!
- Expelliarmus! – Harry krzyknął w odpowiedzi, a różdżka Malfoya odleciała w stronę domu. – Przeze mnie? Przecież to Voldemort go zabił, nie ja! Gdyby nie był taki jak ty, i przeszedłby na naszą stronę, kiedy był jeszcze na to czas, to może by jeszcze żył. Chociaż po tym, co próbował zrobić, mogę powiedzieć, że z chęcią sam bym go zabił!
- Nie wyrażaj się tak o moim synu!
Tymczasem ze środka zaczęli wychodzić inni śmierciożercy rzucając zaklęcia w jego kierunku.
- Protego! – Harry zasłonił się zaklęciem tarczy. Zobaczył kątem oka jakiś ruch, zerknął w bok i zobaczył Rona i Lupina.
- Co wy tu robicie? I kto został z Ginny?
- Hermiona. I przyszliśmy ci pomóc, jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś! Pomyśleliśmy, że możesz być w niebezpieczeństwie – odparł Ron rzucając zaklęcia w śmierciożerców. Lupin też już walczył.
Nagle Harry poczuł ogień palący od środka jego kości, to Malfoy rzucił „Crucio” na niego wykorzystując jego nieuwagę. Zwinął się z bólu i upadł na ziemię.
- Niee! – Ron rzucił się na Malfoya. – Petrificus totalus! – krzyknął, a śmierciożerca upadł sztywny na ziemię.
Harry ocknął się, ale ból ustępował powoli.
- Wszystko OK.? – przyjaciel spojrzał na niego.
- Tak – odpowiedział, ale nadal nie miał siły się ruszyć. - Zostaw mnie, zaraz dołączę.
- Drętwota! – krzyknął Ron, bo kolejny śmierciożerca zbliżał się do nich.
- Impedimento! – dołączyli do nich aurorzy z ministerstwa.
Po pewnym czasie Harry, mimo, że słaniał się na nogach wstał i walczył dalej ze śmierciożercami. Wszędzie wokół śmigały zaklęcia. Walka trwała jeszcze długo. Aurorzy związali wszystkich śmierciożerców, a Lupin podszedł do nich.
- Chłopcy, wejdźcie do środka odpocząć. Ja pomogę aurorom eskortować ich do Ministerstwa i zaraz wrócę. Ron wziął Harry’ego pod ramię i pomógł mu wejść do domu.
- Harry, wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej – spytał.
- Nic mi nie jest – odparł, gdy usiedli na kanapie w salonie. – Muszę tylko chwilę odpocząć. Zastanawiam się ile jeszcze razy będę musiał z nimi walczyć, aby ich zniszczyć i mieć spokój. I co mam powiedzieć Ginny? Wiem, że te kilka miesięcy miała trudne, przez mnie, bo ja nie potrafię usiedzieć na miejscu.
- Harry, wszyscy u nas w domu na to czekają, że się wreszcie oświadczysz. Wczoraj podsłuchałem przypadkiem rozmowę rodziców, jak o was rozmawiali. Boją się o Ginny, bo ona za każdym razem jak ktoś wypowiedział twoje imię upuszczała akurat to co miała w rękach i zaczynała płakać. Mama nie umiała jej zajmować, gdy nas nie było, żeby nie myślała o tobie. Wiem, że chciała się do ciebie dostać, ale rodzice przekonywali ją, że nie chcą stracić jedynej córki.
- Skąd o tym wiesz? – Harry spytał zaskoczony.
- Od taty. Powiedział mi też, że mama załamywała ręce, gdy widziała ją płaczącą i szukającą w każdym „Proroku” jakiejkolwiek wzmianki o tobie.
- To dlatego twoja mama uśmiechała się ukradkiem, jak razem weszliśmy do kuchni, przed przyjazdem McGonagall. Myślała, że tego nie widzę.
- No widzisz? Jestem twoim przyjacielem i jako brat Ginny cieszę się, że wybrała ciebie, a nie jakiegoś Deana, czy Michaela. Weź stąd wszystko co masz wziąć i wracajmy do domu, bo tam na pewno nie śpią i się o nas denerwują.
- W porządku.
Harry wstał i poszedł do swojego pokoju na górze. Wyciągnął z szafy pelerynę, mapę i szkolne szaty i włożył do plecaka, bo kufer miał już w Norze. Podszedł do szafki nocnej i wyjął z niej małe pudełeczko.
- Jak dobrze, że śmierciożercy tego nie znaleźli – powiedział, otwierając je. W środku był pierścionek z trzema brylancikami na wierzchu, a ma obrączce wygrawerowany był napis: „Na pamiątkę naszej miłości”.
- Zrobię to dzisiaj – pomyślał, całując go. Schował pudełko do kieszeni i zszedł na dół. W salonie czekał już Lupin.
- Dziękuję wam, że poszliście za mną – powiedział cicho.
- No dobrze, nic się przecież nie stało. Wziąłeś wszystko? – spytał Ron.
- Tak, możemy wracać.
Lupin machnął różdżką i plecak Harry’ego zniknął. A potem dodał:
- No to wracamy – i w tej samej chwili trzej mężczyźni deportowali się.
Gdy dotarli do Nory nad pobliskim wzgórzem wstawało słońce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie no i kolejny post trzyma tak w napięciu że chyba oszleję.
OdpowiedzUsuńnapewno czytałaś 7 część??? Tych co umarli to wskrzeszasz a tych co przeżyli uśmiercasz!
OdpowiedzUsuńjogi zaczęła pisać bloga po 6 części i już dawno wyjaśniła, że częściowo pomija 7, przeczytaj regulamin!
UsuńJeszcze raz: to jest blog Jogi i nie czepiajcie się do tresci bo akcja rozgrywa się po 6 częsci ale przed 7 , bo TO JEST JEJ OPOWIADANIE A NIE WASZE WIĘC TEN KTO SIĘ CZEPIA POŻAŁUJE A CHYBA NIKT NIE CHCE MIEĆ WE MNIE WROGA! Jak macie zamiar tak chrzanić to spadać i czytać co innego bo to chyba wam się nie podoba!
OdpowiedzUsuńZgadzam się...ludzie pieprzą i pieprzą - jak się nie podoba to spadać na inne blogi i już...Ja nie mogę ;_;
OdpowiedzUsuńKażdy kto czyta ten blog przeczytał wszystkie części hp. Jogi pisze coś innego. Jak widać nie wszyscy ciekawi są jak ktoś inny wyobrażał sobie dalsze przygody chłopca "który przeżył" przed wydaniem 7 części!!!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to Harry mógłby się już oświadczyć;p Achhh słowa Rona<3;p
OdpowiedzUsuń