wtorek, 12 czerwca 2012

13. Nareszcie razem?


Przed kolacją Ginny siedziała w swoim pokoju i myślała, co zrobiła, gdy zobaczyła przed chwilą Harry’ego przy stole w kuchni.
„Co się ze mną dzieje? Zamiast rzucić mu się na szyję, bo wrócił, porozmawiać z nim, to ja uciekam. Przecież nie tak miało wyglądać to spotkanie. Za długo czekałam na niego.” – pokręciła głową. - Nie odpuszczę. Dzisiaj muszę z nim pogadać! – powiedziała już na głos.
Po kilkunastu minutach usłyszała z dołu krzyk matki:
- Ginny! Zejdź na dół. Kolacja gotowa!
Poszła do łazienki umyć twarz i zeszła do kuchni. Wszyscy już byli. Usiadła naprzeciwko Harry’ego, nie patrząc mu w oczy. Kolacja przebiegała w zupełnej ciszy. Słychać było tylko ciche zawodzenie jakiejś piosenkarki z radia stojącego przy zlewie i pobrzękiwanie sztućców.
Harry patrzył ukradkiem na siedzącą naprzeciwko dziewczynę. Nie wiedział jak zacząć rozmowę, ale z drugiej strony nie chciał rozmawiać przy świadkach. Ona też zerkała na niego, co chwila, spuszczając wzrok, próbując się uśmiechnąć. Na stole leżała jej ręka i Harry podniósł swoją, aby ją dotknąć, ale w tej samej chwili Ginny wstała, bo w okno zastukała sowa.
- Ta sowa przyniosła jakieś listy! Mają pieczątkę Hogwartu i są dla nas wszystkich! - zawołała.
- Przecież szkoła była zamknięta przez ostatni rok! - Harry wstał i podszedł do niej. Ginny podała mu jeden z listów zaadresowany do niego. Dwa pozostałe były dla Rona i Hermiony. Otworzył go. To, co zobaczył wprawiło go w osłupienie.
- To od McGonagall. We wrześniu otwierają szkołę, i ci, którzy chcą zakończyć naukę mogą kontynuować ją na kolejnym roku, tak jakby nie było przerwy. Pisze, że jestem nadal kapitanem drużyny i jestem na siódmym roku, a to znaczy, że mam w tym roku owutemy. – powiedział i znieruchomiał wpatrzony w list.
- O Boże! – krzyknęła Hermiona, odbierając list – to świetnie, ale to znaczy, że my także, a ja już nic nie pamiętam!
- Przecież my jesteśmy po ślubie! Jak mamy tam być? Spać będziemy oddzielnie? – Ron miał trochę wystraszoną minę.
- Przecież nie wybudują dla nas oddzielnej sypialni. – Hermiona spojrzała zażenowana na męża. – Ale przecież będziemy nadal razem. Harry, wracasz do Hogwartu?
- Taak. – Odpowiedział, nadal wpatrzony w list.
- A tobie, co jest? – Ron patrzył na Harry’ego, który stał, jakby zamienił się w słup soli. – Daj mi go! – I wyrwał mu go z ręki.
- Na brodę Merlina! Harry, ty masz uczyć obrony przed czarną magią? Jakim cudem? Przecież jesteś jeszcze uczniem! – Hermiona nie mogła się opanować, zaglądając przez ramię Ronowi.
- Taak... Sam nie mogę w to uwierzyć, ale dlaczego ja? – Harry nie mógł spojrzeć w oczy przyjaciołom.
Po chwili wszedł pan Weasley i powiedział:
- Witajcie dzieciaki! Harry miło cię znowu widzieć. Jutro przyjedzie profesor McGonagall, będzie chciała z tobą porozmawiać na temat obrony przed czarną magią, a teraz idźcie wszyscy spać, bo już późno.
- Dobry wieczór panie Weasley – odpowiedział odrętwiały Harry i poszedł za Ronem i Hermioną na górę, a Ginny poszła za nimi.
Weszli do pokoju, w którym miał spać Harry. Nikt się nie odzywał, dopóki nie usiedli na łóżku, a Hermiona zamknęła drzwi. Harry kręcił się po pomieszczeniu.
- Co mam o tym myśleć? – Wszystkie inne sprawy wyleciały mu z głowy, cały był roztrzęsiony. – Mam się zgodzić? Przecież jestem za młody! Dumbledore gdyby żył, na pewno miałby problem ze znalezieniem odpowiedniego nauczyciela obrony przed czarną magią i nigdy by się nie zgodził żebym to ja nim został! – Wylewał z siebie.
- Wiemy to Harry i powtórzę już to, co mówiłam ci w piątej klasie, jesteś w tym najlepszy. – Powiedziała Hermiona. – I dlatego McGonagall wybrała ciebie. Nie wiem tylko, po co chce się jeszcze z tobą widzieć, ale być może, dlatego, żeby cię przekonać.
- No dobra, ale jak ja mam uczyć innych? Nie mam żadnych uprawnień, a po drugie, kiedy mam się zająć resztą, o Boże, owutemy! Przecież muszę chyba najpierw je zdać, a potem dopiero myśleć, co dalej. MIAŁEM BYĆ AUROREM! – Krzyknął na koniec.
- Tak Harry wiemy także i o tym, nie musisz tak krzyczeć – Ginny wreszcie się odezwała – ale to co się wydarzyło ostatnio, było dla nas wszystkich trudne, i to ty pokonałeś w końcu Sam-Wiesz-Kogo – mówiąc to wstała i chwyciła go za rękę.
Harry popatrzył na nią i poczuł lekki dreszcz przebiegający mu po plecach, gdy zaczęła głaskać go po dłoni.
- A ty, co o tym sądzisz? – Chłopak spojrzał na Rona.
- Ja twierdzę to samo, co Hermiona, jesteś w tym najlepszy, przecież pamiętasz nasze spotkania GD, byłeś wtedy super nauczycielem.
- Dobra, dobra, ale mówicie tak, bo jesteście moimi przyjaciółmi, ale wiecie jak to było, może nie do końca byliście ze mną, ale zawsze miałem czyjąś pomoc.
- Harry, to nie tak – żachnęła się Hermiona – jesteśmy twoimi przyjaciółmi, ale nadal twierdzę, że jesteś w tym najlepszy. Przecież jako jedyny z naszej klasy dostałeś Wybitnego na sumach.
- No… tak. Okej, muszę to przemyśleć. – Harry odwrócił się i podszedł do swojego kufra, żeby się rozpakować - Dobranoc.
- Dobranoc – powiedzieli jednocześnie Ron i Hermiona, wychodząc.
W pokoju została tylko Ginny. Usiadła cicho na jego łóżku i gdy się odwrócił próbowała się uśmiechnąć.
- Harry – powiedziała cicho – tęskniłam za tobą.
Chłopak podszedł do łóżka i usiadł obok.
- Ja też. – Wyciągnął rękę i dotknął jej policzka. – Poczekaj. Muffliato! – Mruknął w kierunku drzwi i dodał – żeby nikt nas nie podsłuchał.
- I nie przeszkadzał. Colloportus! – Wtrąciła Ginny.
Ginny przysunęła się bliżej, zaczęła głaskać go po włosach i dotknęła jego blizny na czole. Przytulili się do siebie, a ich usta spotkały się, i po chwili całowali się tak namiętnie, jakby nigdy się nie rozstawali, jakby nie było tego jednego roku z dala od siebie. Położyli się obok siebie splątani rękami i nogami, nie mogąc się od siebie oderwać.
Rano pierwszy obudził się Harry. Przekręcił głowę i pocałował leżącą obok niego dziewczynę. Była to cudowna noc. Wtulił się w jej włosy, wdychając cudowny zapach kwiatów – ulubionych perfum Ginny. Przez tyle dni, miesięcy o niej myślał, że chciałby z nią być, a teraz była tu, obok niego.
- Dzień dobry – powiedziała, przeciągając się.
- Dzień dobry. – Harry pocałował ją i uśmiechnął się, ale po chwili przypomniał sobie, że zaraz może wpaść tu Ron z Hermioną, albo, co gorsza pani Weasley.
– Ginny musimy się teraz rozstać, bo zaraz może przyjść twoja mama i może nie być zachwycona, tym, co zobaczy.
Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona, ale się nie odezwała. Wstała, ubrała się i pocałowała go w policzek. Przy drzwiach rzuciła mu tęskne spojrzenie i powiedziała:
- Musimy porozmawiać po śniadaniu. I wybacz, w szkole nie będę mówiła ci „panie profesorze”.
- Tak – odparł. - Rzeczywiście musimy pogadać.
Po tych słowach Ginny odwróciła się i wyszła. Harry uśmiechnął się. On ma być nauczycielem i uczyć nie tylko swoich kolegów, ale także innych, w tym Ginny?
Wstał, ubrał się i zszedł na dół, gdzie kręciła się już pani Weasley.
- Dzień dobry – powiedział, wchodząc do kuchni.
- Już wstałeś? – Pani Weasley spojrzała z troską na chłopaka. – Zaraz będzie śniadanie. 
- Pani Weasley, o której ma przybyć profesor McGonagall? – spytał, ziewając.
- Nie wiem dokładnie, ale prawdopodobnie około południa.
- Aha. – Harry odetchnął, będzie mógł w spokoju porozmawiać z Ginny.
Usiadł przy stole, zastanawiając się jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień. Był przerażony wizją, że będzie musiał rozmawiać z McGonagall. Z zadumy wyrwała go pani Weasley, gdy postawiła przed nim tosty, dżem i sok.
- Coś cię martwi Harry? Nie wyglądasz najlepiej – powiedziała.
- Nic, po prostu zastanawiam się, co mam odpowiedzieć profesor McGonagall.
- Uważam, że nie powinieneś się tak przejmować, jakoś sobie poradzisz, a Minerwa na pewno ci pomoże.
- Dziękuję za otuchę pani Weasley – powiedział, uśmiechając się, gdyż w tej samej chwili weszli Ron, Hermiona i Ginny.
- Co jest? Nie mogłeś spać? – Ron uderzył go po plecach, na co Hermiona rzuciła mu krytyczne spojrzenie i powiedziała:
- Daj mu spokój, Ron! Nie dość, że ma inne sprawy na głowie, to jeszcze to.
Ginny usiadła naprzeciwko niego, uśmiechając się.
- Nie przejmuj się – powiedziała tylko.
- Cieszę się, że już wstaliście, trzeba jeszcze posprzątać na przyjście gościa. – powiedziała pani Weasley, spoglądając na wszystkich.
Po śniadaniu Harry i Ginny wymknęli się do ogródka. Stanął za nią i objął ją ramionami, a ona wtuliła się w niego. Przez parę chwil napawali się swoją bliskością.
- Nie miałem, kiedy ci podziękować za to, że byłaś przy mnie wtedy, w szpitalu... – zaczął Harry.
- Wiesz, kiedy tam leżałeś przypominałam sobie nasze wspólne dni, te smutne i te wesołe. Najwięcej niestety było tych smutnych. Nie chciałam ciebie opuścić, bo właśnie wtedy czułam, że wreszcie jestem blisko ciebie. Mimo, że myślałam o tym, że może już nigdy nie usłyszę twojego głosu, że może nigdy już mnie nie pocałujesz. Rodzice próbowali mnie odciągnąć od twojego lóżka, ale to tylko pogarszało moje cierpienie, i w końcu po rozmowie z uzdrowicielami uznali, że tak będzie lepiej dla mnie.
- Ginny, proszę cię, już jest dobrze, jestem tutaj, przy tobie.
Ginny odwróciła się do niego.
- Wiem, ale gdy powiedziałeś po pogrzebie Dumbledore’a, że musimy się rozstać miałam wrażenie, że pęka mi serce. – Harry próbował jej przerwać, ale Ginny położyła mu rękę na piersi i kontynuowała - wiem, że chciałeś mnie chronić, przed Nim, dlatego się wycofałam. Rozmawiałam potem z Hermioną, próbowała mnie pocieszyć, mówiąc, że ty musisz pokonać Sam-Wiesz-Kogo, że tak było w tej przepowiedni, którą zabraliśmy z Departamentu Tajemnic.
- Nie wspominajmy już tego. Cieszmy się, że jesteśmy razem... – Harry próbował coś jeszcze powiedzieć, ale Ginny nie dawała mu dojść do słowa.
- Daj mi się wygadać, proszę. Miałam ci tego nie mówić, ale… nie mam, komu o tym powiedzieć, i mam nadzieję, że to zrozumiesz. Wiem, że tobie też było ciężko. Przepłakałam wtedy kilka dni po powrocie ze szkoły. Nie wychodziłam z pokoju, wszyscy próbowali mnie pocieszać, myśleli, że to z powodu pogrzebu, ale wtedy tylko Hermiona wiedziała, co czuję. Kiedy ona z Ronem pojechali po ciebie, sprowadzając cię na ślub Billa i Fleur, nie wiedziałam jak się zachować. Pamiętasz tamte dni? – Harry kiwnął głową. - Kiedy patrzyłam na ciebie wydawało mi się, że moje serce tak głośno pęka, że słyszą to stojący obok mnie ludzie. Próbowałam się uśmiechać, ale to był tylko sztuczny uśmiech, bo w środku we mnie wszystko się waliło. Po waszym wyjeździe myślałam, że zwariuję, gdy dochodziły do mnie informacje od Rona, który pisał do rodziców, o tym gdzie jesteście, co robicie. Mama próbowała mnie wtedy wciągać do pomocy w domu, żebym o tobie nie myślała, ale nie mogłam przestać. Wyczuwała mój ból, choć nic nie mówiła. Przeglądałam każdy numer Proroka, myśląc czy będzie coś o tobie. Wiedziałam jednak, że nie będzie, bo przecież nikt nie wiedział o twoich planach, a ty ich nie ujawniałeś. Bałam się jednak tego, że któregoś dnia w Proroku zobaczę wielki nagłówek: „Chłopiec, który przeżył – nie żyje!” i pod nim twoje zdjęcie. – łzy stanęły jej w oczach. Harry nic już nie mówił, tylko przytulał ją coraz mocniej – i kiedy wróciliście i miało dojść do ostatecznego starcia między tobą a Sam-Wiesz-Kim przysłałeś mi ten list. Jeden jedyny – wyciągnęła go z kieszeni i zaczęła czytać łamiącym się głosem.
Harry odwrócił głowę i zamknął oczy.
- Od tej pory mam go zawsze przy sobie. Nie posłuchałam Ciebie i uciekłam do Londynu. Mama poszła za mną, bo bała się, że zrobię coś głupiego. Tamtego dnia musiała mnie prawie przywiązać do łóżka w Dziurawym Kotle, żebym nie uciekła do ciebie, aby wam pomóc. Rodzice nie chcieli abym z wami walczyła, ale byłam niedaleko. Widziałam całą walkę z daleka i kiedy zobaczyłam, jak Kingsley niesie ciebie nieprzytomnego myślałam, że Sam-Wiesz-Kto jednak zwyciężył, a ty... ty... – rozpłakała się.
- Przeżyłem, ale ledwie – zaczął teraz Harry. – Na ślubie Billa ja też miałem problem patrząc na ciebie. Udawałem, że wszystko jest w porządku, że nie widzę twojej twarzy pełnej cierpienia za każdym razem, gdy odwracałaś wzrok. Ale w rzeczywistości sam miałem trudności w opanowaniu swojego bólu. Bałem się podejść do Ciebie, bo czułem, że jak zaczniemy rozmawiać to się poddam i nic nie wyjdzie z moich planów. A tyle było przede mną. Dlatego odszedłem. Moje poszukiwania miały mi pomóc zakłócić smutek i tęsknotę za tobą. Potem w każdej walce oprócz twarzy moich rodziców, Syriusza i Dumbledore’a widziałem twoją zapłakaną twarz. Coraz bardziej czułem, że Voldemort wdziera mi się do mózgu, próbując wyciągnąć ze mnie najskrytsze tajemnice, dotyczące ciebie, które ukrywałem przed światem.
Ten koszmar, który miałem w szpitalu był o tobie. Widziałem Voldemorta, jak torturuje ciebie na moich oczach. Jak się obudziłem i zobaczyłem cię leżącą obok na łóżku pomyślałem, że to była prawda. Dopiero uzdrowicielka mnie uspokoiła, gdy powiedziała, że tylko śpisz. Nie chciałem, aby ktokolwiek więcej zginął przeze mnie i moją głupotę.
A kiedy później, na ślubie Rona i Hermiony nie odezwałaś się do mnie ani jednym słowem nie wiedziałem, co mam robić, dlatego uciekłem do Doliny Godryka. Musiałem to wszystko przemyśleć.
- Ja sama nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Nie wiedziałam czy nadal do mnie czujesz to, co napisałeś mi w liście. Przecież to było kilka dni po opuszczeniu przez ciebie Munga i w sumie nikt nie wiedział, co czujesz, bo za każdym razem jak ktoś cię o to pytał, ty odpowiadałeś, że „świetnie, że wszystko w porządku...”
- Bo tak było. Ja też nie wiedziałem, co czujesz do mnie, bo ty na mnie nie zwracałaś uwagi, a poza tym próbowałem cieszyć się szczęściem Rona i Hermiony...
- Zwracałam, Harry, ale nie mogłam się ruszyć. A kiedy odszedłeś, do siebie, uciekłam na nasze wzgórze za domem i płakałam. Po powrocie Hermiony znowu czułam, że mam z kim rozmawiać, bo tylko ona mnie rozumiała, i nadal tak jest. Opowiedziałam jej wszystko, to, co teraz opowiadam tobie. Nie wiem, czy powiedziała to Ronowi, ale nie obchodzi mnie to.
- Kiedy wczoraj mama powiedziała, że ty przyjeżdżasz i będziesz na kolacji, nie wytrzymałam. Wzięłam Hermionę i zaprowadziłam do kurnika, pod pretekstem zebrania jajek na kolację i spytałam czy mam z tobą rozmawiać o naszym dalszym byciu razem. Hermiona dała mi tylko do zrozumienia, że mam trzymać się ciebie blisko, a wtedy może jakoś się to rozwinie. Kiedy przyjechałeś, widziałam jak na mnie patrzyłeś, ale nie chciałam abyś zobaczył moje czerwone oczy, dlatego uciekłam do swojego pokoju.
- Jesteś piękna, niezależnie od tego czy płaczesz, czy nie. – Mówiąc to głaskał ją po policzku, próbując zetrzeć płynące łzy - to dziwne, ale ja też rozmawiałem wczoraj z Hermioną, a ona powiedziała, że mam słuchać swojego serca. A potem, kiedy zostałaś wieczorem u mnie w pokoju czułem, że wreszcie mogę być sobą, a moje marzenia się spełniają, gdy ty jesteś ze mną.
- I wiesz ja też to czułam, że moje marzenia się spełniają. Wreszcie byliśmy razem, mimo, że w ukryciu przed światem. Wiem, że Hermiona i Ron o nas wiedzą, ale musimy powiedzieć to także moim rodzicom. Chcę być z tobą oficjalnie – powiedziała na koniec Ginny.
- Tak, wiem – Harry westchnął. Wiedział, że państwo Weasley traktują go jak kolejnego syna, ale to była inna sytuacja – dobrze, ale muszę to przemyśleć, kiedy i jak to powiedzieć, może przed końcem wakacji?
Ginny spojrzała w jego zielone oczy, które w tej chwili były smutne, bo nie wiedział jak jej powiedzieć, że znowu muszą się rozstać na kilka dni.
- Harry, co się stało?
- Nic, ale skoro wracamy do szkoły muszę jeszcze raz wrócić do siebie do Doliny Godryka, tylko na jeden dzień – dodał widząc, że Ginny znowu markotnieje. – Ale przed wyjazdem do szkoły wrócę tu i pojedziemy razem.
- Po co musisz pójść? Przecież dopiero co tam byłeś?
- Tam jest mój dom i mam nadzieję, że kiedyś będzie także twój – pocałował ją w czoło – spróbuję zdążyć na ostatnią kolację przed wyjazdem, może wtedy porozmawiamy z twoimi rodzicami, dobrze? Muszę po prostu wziąć kilka rzeczy z domu, nie mam peleryny niewidki i Mapy Huncwotów, a wiesz, że bez tego nie ruszam się do Hogwartu. – Powiedział to pod pretekstem wzięcia także małej niespodzianki dla niej, ale nie chciał jej na razie o tym mówić.
- Dobrze, rozumiem – odparła przez łzy - Boję się o ciebie. Nie chcę cię więcej stracić na tak długo.
- Ginny proszę cię, nie płacz już. To, co się stało, minęło. Nie chcę cię zostawiać, ale muszę załatwić to wszystko przed wyjazdem. Jak wrócę to już cię nie opuszczę, obiecuję.
- W porządku. Stali tak przez pewien czas nic nie mówiąc, tylko patrząc na siebie.
- Musimy wracać, zaraz ma przyjechać McGonagall, a ja nie wiem, co mam jej powiedzieć – przerwał ciszę Harry.
- Harry, jesteś najlepszy w obronie przed czarną magią, dlatego ja też jestem za tym abyś nas uczył.
- No nie wiem, ale wysłucham, co ma do powiedzenia.

22 komentarze:

  1. Czy tylko ja płaczę czytając to? :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. No to misię podoba śiwetny blog, wiem, ze iszę to pod każdym postem ale strasznie mi się podoba i ta obrona i kurnik wszystko!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nick Cave and The Bad Seeds - "O Children" - Harry i Hermiona tańczyli do tego w 7 części. W połączeniu z opowiadaniem jest tak wzruszające, że się popłakałam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne <3 Kocham twój blog. Czytam tą notke poraz... etny?

    OdpowiedzUsuń
  5. widzię że nie tylko ja przy tym płakałam ... zresztą prawie na każdych płączę. ten blog jest boski *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. :) Oj, widzę, że mam do czynienia z następną panią Rowling? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od momentu jak Ginny siedziała przy Harrym mam łzy w oczach, przy "lepszych" momentach musze przerwać czytanie, bo nic nie widze przez zaplakane oczu.. Jestes mitrzem! Kocham twój styl pisania i wyobraźnię! Teraz pozostaje "tylko" nadrobić 140 notek :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Cię! Uwielbiam Twój blok ! Jesteście Boscy <3 Uwielbiam Harrego Pottera ! ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny blog :D -choć wątek z Harrym w roli nauczyciela wydaje mi się żenujący to jednak ciekawy...

    OdpowiedzUsuń
  10. A mi jest żal ,że nie opisałaś TEGO dokładnie :(
    Taa wiem zboczuch ze mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niektorzy (czyli ja moze tez) popieraja opinie "zboczuchow" :D moze sama nim jestem ;P

      Usuń
    2. zboczuchy rządzą !!!!! XD

      Usuń
  11. *ten sam anonim* pragne dodac ze tez mam na imie Julia <33 :****

    OdpowiedzUsuń
  12. Oczy miałam we łzach. Uwielbiam harrego pottera. W książce w ostatniej części tak jak by się urwał. takie szybkie zakończenie. nie lubię tak czytać. Nie obrażam teraz J.K.Rowling. Absolutnie! Ja po prostu kocham jej książki, ale brakowało mi ostatnio harrego pottera (wszystkie książki przeczytałam już co najmniej po 5 razy, a ostatnią z 8). właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Twój blog jest genialny. Jak tak czytam to giny płacze mi lecą łzy, szczęście- ja też płaczę tekst jest świetny. Powinnaś wydać parę książek z innymi bohaterami, ale z taką treścią :** Teraz beczę ze szczęścia i będę czytać dalej. Szkoda że nie opisałaś bardziej co się tam stało w nocy (nie chodzi mi o to coś, tylko co mówili jeszcze między sobą i po prostu usnęli razem) tyle by wystarczyło :) ale to ty jesteś autorką. Jako czytelniczka moim zdaniem tak było by lepiej. a ja I love czytać książki. :***

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozpłakałam się.
    To było świetne :')

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakie to słodziaszne^^ Uwielbiam czytać takie rozdziały:)

    OdpowiedzUsuń
  15. nie no, płacze

    OdpowiedzUsuń