Koniec procesu Lucjusza Malfoya!
Dzisiaj poznamy wyrok Wizengamotu
Dzisiaj poznamy wyrok Wizengamotu
Lucjusz Malfoy, lat 51, nie przypomina już dawnego siebie. Blada twarz niewyrażająca żadnych emocji i cienkie szaty więźnia Azkabanu, to teraz jedyny opis dawnego arystokraty i szanowanego obywatela naszego społeczeństwa.
Od pierwszego dnia procesu w salach Wizengamotu Ministerstwa Magii siedział przykuty do krzesła dla oskarżonych i wpatrzony w jeden punkt – Harry’ego Pottera – pełnomocnika i głównego oskarżyciela ze strony Departamentu Przestrzegania Prawa i Biura Aurorów.
Przypomnijmy – Lucjusz Malfoy został oskarżony o bycie śmierciożercą, wielokrotne użycie zaklęć niewybaczalnych, wielu na osobie Harry’ego Pottera i jego rodzinie, oraz ostatnie zabójstwo czterech mugoli w Edynburgu.
W dzisiejszym wydaniu wieczornym nasz specjalny wysłannik Rita Skeeter przekaże nam ostateczny wynik, który dla wielu jest już przesądzony.
Harry odłożył „Proroka Codziennego” na stół i spojrzał na Ginny, która próbowała nakarmić wiercącego się Jamesa. Ze stojącej obok kołyski rozlegał się płacz Albusa.
- Nie chcie – zamarudził starszy z chłopców, odwracając główkę do taty, przez co Ginny trafiła łyżeczką w jego policzek, a kaszka spłynęła na śliniak.
- Jimmy! – syknęła. – Nic nie zjadłeś!
- Jim, może tata cię nakarmi? – zapytał Harry, przywołując krzesełko wraz z siedzącym w nim chłopcem, a potem miseczkę z kaszką. – A mama nakarmi Ala, dobrze?
- Tata-tata… - Jim z radością podskakiwał na siedzisku.
Ginny uniosła brwi ze zdziwieniem, nic nie mówiąc. Rzadko miała okazję zobaczyć Harry’ego opiekującego się chłopcami. Zwykle uciekał w pracę, pozostawiając ją z tym samą. Może, gdy Malfoy trafi już do Azkabanu, wreszcie będzie więcej w domu?
Uśmiechnęła się do płaczącego Albusa i wzięła go w ramiona.
- No już cii, skarbie – zaszczebiotała. – Mama da jeść maluszkowi. Dzisiaj znowu będziesz w ministerstwie do późna? – zapytała Harry’ego, gdy Al wreszcie się uspokoił i przyssał do jej piersi.
- Jestem odpowiedzialny za odprowadzenie Malfoya do Azkabanu – odparł, jakby to przesądzało sprawę. – No, jeszcze jedna. – Uniósł łyżeczkę z kaszką do buzi Jima, a gdy trochę posiłku skapnęło na brodę malca, wytarł ją pieluchą i kontynuował. – Chociaż Hermiona twierdzi, że dzisiejsze posiedzenie Wizengamotu będzie najkrótsze ze wszystkich. Ogłoszenie wyroku i odesłanie Malfoya do Azkabanu. I jeszcze jedna łyżeczka – uniósł kolejną porcję kaszki do ust Jima, a gdy ten zjadł, dodał: – i wszystko zjedzone. Brawo!
- Pan Harry Potter spóźni się do pracy, sir – oznajmił Zgredek, pojawiając się nagle przy krześle Harry’ego.
Harry zerknął na zegarek.
- Cholera – syknął i odesłał naczynia i sztućce do zlewu. – Przed ogłoszeniem wyroku miałem omówić z Kingiem sprawę szkolenia aurorskiego Rona.
- Pomożesz mu?
- Spróbuję załatwić mu szkolenie na miejscu.
Wstał, i po wyjęciu Jima z krzesełka, odstawił go do kojca, uprzednio całując go w czółko.
- Pa, smyku.
- Tata! – Jim wyciągnął do niego rączki. – Eee… - zapłakał.
- Nie mogę zabrać cię ze sobą – powiedział z żalem. – Zostaniesz z mamusią. Wieczorem się pobawimy.
Podszedł do Ginny, by i ją i Ala pocałować na pożegnanie.
- Coś się stało? – zapytał, gdy pochylając się dostrzegł jej zamyśloną minę.
Od kilku dni było coś, co nie dawało jej spokoju. Gdy ostatnio oddawała do publikacji artykuł z meczu Os ze Zjednoczonymi wpadła na Skeeter. Kobieta zdawała się jej nie zauważać, patrzyła wszędzie dookoła, gdzieś ponad jej głową, tocząc dziko wzrokiem. A przecież, od zawsze, gdy na siebie wpadały, Skeeter próbowała wyciągnąć z niej prywatne tajemnice z ich pożycia małżeńskiego.
- Nie uważasz, że coś się dzieje ze Skeeter? – mruknęła, wskazując głową na leżącą gazetę.
- Tak bardzo brakuje ci jej kłamliwych artykułów na mój temat? – zapytał z niedowierzaniem, stając prosto. – Zresztą ma być dzisiaj na ogłoszeniu wyroku Malfoya, więc wszystko przed nami…
- Nie o to mi chodzi – Ginny potrząsnęła głową. – Widziałam ją ostatnio w redakcji, gdy oddawałam artykuł z ostatniego meczu. Zachowywała się jakoś tak dziwnie…
Harry zamarł.
- Dziwnie? Co masz przez to na myśli?
- Nie jestem pewna, ale wyglądała, jakby była pod wpływem jakiegoś zaklęcia. Może to był zwykły Confundus…
- Zaklęcia powiadasz… – Harry zamyślił się. – Może to i Confundus, ale jeśli ma to związek ze sprawą Malfoya… - pokręcił głową, jakby nie chciał dopuścić do siebie najgorszych myśli. - Będzie trzeba ją sprawdzić. Tak na wszelki wypadek. Nie wiadomo, czy Malfoy jeszcze czegoś nie ukrywa.
- To tylko moje przypuszczenia, Harry. – Ginny próbowała jeszcze zaoponować, przeklinając się w duchu. Dołożyła mu pracy, choć tak bardzo tego nie chciała. – Może tylko miała zły dzień?
- Rita i zły dzień? – prychnął. – To nie w jej stylu. No dobrze. – Pocałował ją i Ala, potargał ciemne włoski Jima i skierował się do wyjścia. – Muszę już iść. Dzięki, że mi to powiedziałaś.
-------
Sala rozpraw Wizengamotu, jak zawsze podczas procesów sądowych, była zapełniona po brzegi. Członkowie Wizengamotu, ubrani w swoje śliwkowe szaty z wielkim srebrnym W na piersi, zasiadali w najwyżej ustawionym rzędzie ław, a pozostałe miejsca zajmowali ciekawi wyroku reporterzy i gapie, którzy delektowali się widowiskiem i upadkiem wysoko postawionego niegdyś człowieka.
Na samym przedzie, z nieodłącznym zielonym piórem w dłoni, siedziała blondwłosa czarownica w swojej ulubionej karminowej szacie i obserwowała uważnie każdą wchodzącą do lochu osobę, nieco dłużej zatrzymując wzrok na Harrym.
Ten, choć dostrzegł szaleńcze podrygi samonotującego pióra po pergaminie, nie przejmował się przeszywającym spojrzeniem Rity Skeeter. Tajemne śledztwo, które miało wyjaśnić podejrzenia Ginny, nic nie wykazało. Usiadł w najwyższym rzędzie i czekał na rozpoczęcie posiedzenia, ukradkiem obserwując podejrzaną reporterkę.
Kiedy do Sali Rozpraw wkroczył Kingsley z Percym Weasleyem, zapanowała cisza. Nikt nie spodziewał się, że na ostatecznym wydaniu wyroku pojawi się sam Minister Magii. Tylko Harry i członkowie Wizengamotu nie byli zaskoczeni. Tak jak przewidziała Hermiona, podczas nieobecności dyrektora departamentu to on obejmował stanowisko przewodniczącego Rady Prawa Czarodziejów.
Kiedy obaj mężczyźni zajęli ostatnie miejsca wśród ubranych na ciemny fiolet członków Wizengamotu, rozległ się szorstki głos Najstarszego Maga Tyberiusza Ogdena.
- Wprowadzić więźnia.
Chwilę potem drzwi w kącie pomieszczenia zostały otwarte i do środka weszła grupa aurorów prowadząca skazańca. Łańcuchy natychmiast oplotły jego ramiona i aurorzy odsunęli się, zajmując swoje pozycje przy drzwiach.
Harry obserwował Malfoya, który usiadł na krześle, jakby zasiadał na tronie. Mimo uwięzienia nie utracił dawnych manier. Jego włosy straciły dawny blask – nie były brudne, ani zniszczone – były po prostu matowe – widać, że Azkaban nie był już taki jak kiedyś. Ale najbardziej zaniepokoiło go jego spojrzenie – oczy Lucjusza były tak samo lodowato szare, jak zawsze, gdy planował zemstę.
- Lucjuszu Malfoy – wzmocniony głos Ogdena rozbrzmiał głośno na sali – jesteś oskarżony o następujące zbrodnie. Członkostwo, a potem przewodnictwo w organizacji terrorystycznej, znanej pod nazwą Śmierciożercy, nieautoryzowane rzucanie zaklęć pamięci, niszczenie mienia, używanie magii w obecności mugoli i na mugolach, morderstwa mugoli i czarodziejów. Jesteś też oskarżony o rzucanie zaklęć niewybaczalnych, głównie Cruciatus, na aurora Harry’ego Pottera i jego małżonkę, wielokrotne porwania Ginewry Potter i podżeganie do gwałtów i przemocy, jak za czasów panowania Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
Gdy Ogden wspomniał o Potterach, Lucjusz Malfoy odnalazł wśród siedzących czarodziejów Harry’ego i na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek. Harry’ego ogarnęło złe przeczucie. Zbyt dobrze znał ten wyraz jego twarzy. Widział go tysiące razy, we śnie i na jawie. Zawsze potem rozgrywał się koszmar, który dotyczył jego rodziny.
Ogden wziął głęboki oddech i zwrócił się do zebranych wokół niego sędziów.
- Panie ministrze, członkowie Wizengamotu, czarownice i czarodzieje. Przez ostatnie dni wysłuchaliśmy wielu zeznań świadków przeciwko temu mężczyźnie. Proszę was teraz o podniesienie ręki, jeśli uważacie, że karą za te zbrodnie jest dożywotnie uwięzienie w Azkabanie.
Harry z trudem oderwał wzrok od Malfoya i potoczył nim po sędziach. Wiedział, że mieli do wyboru dwie opcje – dożywocie w Azkabanie i wysłanie za zasłonę w Sali Śmierci w Departamencie Tajemnic. Ręce prawie wszystkich podniosły się jednocześnie i w całym lochu rozległy się oklaski.
- Proszę teraz o podniesienie ręki tych, którzy uważają, że oskarżony powinien zostać wysłany za zasłonę śmierci – poprosił ponownie Ogden.
Harry dostrzegł nieliczne wyciągnięte dłonie. Werdykt zapadł. Malfoy trafi do końca życia do Azkabanu.
Ogden zerknął na Kingsleya, który siedział nieporuszony jak góra lodowa. Ostateczna decyzja należała do niego. Skinął tylko głową. Wyrok został zatwierdzony.
Dopiero wtedy do Harry’ego dotarło, że już od dłuższego czasu wstrzymywał oddech.
Siedzący obok Harry’ego Mark, klepnął go w ramię.
- To koniec, Harry. Wygrałeś. Malfoy nie wyjdzie z Azkabanu, chyba, że nogami do przodu. – Zachichotał.
Aurorzy podeszli, by odpiąć Lucjusza od krzesła. Wstał spokojnie z wysoko uniesioną głową.
Spojrzenie stalowych oczu spoczęło ponownie na Harrym.
- To jeszcze nie koniec, Potter! – zawołał. – Zemszczę się nawet zza grobu! Poza tymi murami są inni, którzy już teraz działają na moje polecenie. Pożałujesz, że ze mną zadarłeś!
Harry poderwał się z miejsca, wyszarpując różdżkę z kieszeni. Wokół niego zrobiło się zamieszanie. Ktoś chwycił go za szatę, inny wykręcił mu ramiona, by powstrzymać przed rzuceniem zaklęć, których mógłby potem żałować.
- Puśćcie mnie! Muszę go dorwać!
- Daj spokój, Harry. To nic nie warte groźby – mruknął Williamson. – Malfoy nic nie jest w stanie teraz zrobić.
- Proszę o spokój! Bo oskarżę każdego za obrazę sądu! – krzyknął Ogden, patrząc z gniewem na tłum wokół Harry’ego. – Nawet aurora.
Samonotujące pióro Rity niemal nie nadążało, ślizgając się po pergaminie, notując chciwie każde słowo, każdy gest.
Kingsley zszedł z podium i zatrzymał się przed Harrym, który zamknął oczy. Ludzie wokół niego zaczęli się kręcić i odchodzić.
- Panie Potter, zapraszam do siebie – padł rozkaz ministra. – Natychmiast.
------
To spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych.
Ledwo docierało do Harry’ego, co mówi do niego Kingsley, a raczej jaką reprymendę od niego dostaje, wciąż mając przed oczami Malfoya wykrzykującego groźby. Przez cały czas prosił wszystkich bogów, by znowu nie dotyczyło to jego najbliższych. Ilu jeszcze śmierciożerców, którzy działają sami i za namową Malfoya, jest na wolności? Jak długo jeszcze będzie bał się ataku?
Gdy tylko weszli do gabinetu ministra, King zatrzasnął drzwi przed samym nosem Percy’ego i zaczął go opieprzać. Harry zrozumiał jedynie, że minister odwołał go z eskorty Malfoya, który już i tak został odesłany do Azkabanu, i został oddelegowany do pracy na miejscu, w Biurze.
- Harry, nie mogę pozwolić na taką niesubordynację. – King zakończył swój monolog. – Nie zmuszaj mnie do tego, bym odsunął cię od wszystkiego związanego ze sprawą śmierciożerców. Wiesz, że tego nie chcę, bo siedzisz w tym od samego początku i znasz ich lepiej niż ktokolwiek inny. Ale nie pozwolę…
Harry otrząsnął się i spojrzał na Kingsleya.
- Ty mi czegoś nie pozwolisz? – zapytał roztrzęsiony. – Słyszałeś, czym odgrażał się Malfoy? Ma swoich ludzi, którzy mogą mi nabruździć. Wiesz, co to oznacza, King? Dla mnie, Ginny, dzieciaków? Nie tylko moich, ale może i Weasleyów, Teddy’ego? Mam dość lęku o ich życie! Nie mogę do tego dopuścić!
Nagle rozległo się ostre pukanie do drzwi i do środka wszedł Percy, prowadząc za sobą urzędnika z Urzędu Łączności z Mugolami.
- Miałem wrażenie, że wyraźnie dałem ci do zrozumienia, by mi nie przeszkadzano, Weasley – warknął minister, patrząc na swojego asystenta. – O co chodzi?
- Chodzi o Harry’ego, panie ministrze – odparł spokojnie Percy.
- Przed chwilą dotarła do nas wiadomość z mugolskiej poczty – wtrącił zakłopotany czarodziej, przesuwając się przed Percy’ego.
Harry przyjrzał się przybyszowi. Był to John Drew, ten sam, który prawie rok temu przekazał mu wiadomość od Diany Thomas, siostry Deana. Tylko, że poprzednim razem wysłał do niego wiadomość ministerialną pocztą, a teraz…
- A co jest takiego dziwnego w tej wiadomości, że nie mogło to zaczekać, panie Drew? – warknął Kingsley.
- Panie ministrze, to pogwałcenie Zasad Tajności! – zawołał mężczyzna. - Jak dotąd żaden mugol nie próbował się z nami kontaktować! Co więcej, żaden mugol nie powinien o nas wiedzieć! A tak musieliśmy zmodyfikować pamięć prawie dziesięciu mugolom, by pomyśleli, że był to list do jakiegoś Mikołaja, do którego ich dzieci piszą listy przed grudniowymi świętami.
- Ale co to ma wspólnego ze mną? – zapytał Harry.
- Bo to wiadomość właśnie do pana, panie Potter. – Mężczyzna opanował się i zwrócił się teraz bezpośrednio do niego.
- Do mnie?
Harry nie krył zaskoczenia. Nie znał żadnych mugoli, którzy mogli go znać. Przez jedną krótką chwilę pojawili się w jego myślach Dursleyowie, ale oni przecież odetchnęli z wielką ulgą, gdy się rozstawali przed laty i każdy poszedł w swoją stronę. Jego ciotka i wuj wreszcie mogli żyć swoim zwykłym, nudnym, mugolskim życiem, zapominając o dziwaku, który kiedyś z nimi mieszkał. Tak więc kto mógł się z nim kontaktować?
- Kto?... – zaczął.
John Drew już miał zamiar odpowiedzieć, gdy ponownie rozległo się pukanie i do gabinetu wszedł Arnold Peasegood, główny amnezjator.
- Panie ministrze, proszę mi wybaczyć to wtargnięcie – wykrztusił na wydechu. Mężczyzna uspokoił oddech i dokończył: – Właśnie dotarła do nas wiadomość, że na przedmieściach Londynu, zostały użyte zaklęcia niewybaczalne. Potrzebujemy interwencji aurorów.
Harry natychmiast przeszedł w tryb aurorski, na moment zapominając o tajemniczym liście.
- Gdzie? Poproszę o więcej szczegółów.
Peasegood wyjął pergamin z informacjami i zaczął czytać.
- Little Whinging w Surrey. Użyto zaklęć Petrificus Totalus i Cruciatus na dwóch mugolach - Petunii i Vernonie Dursley…
Harry zamarł. Tego się nie spodziewał. Skąd w ich domu wziął się czarodziej? Harry przejrzał w myślach listę osób, którzy znali Dursleyów, ale jakoś nie mógł sobie wyobrazić, aby którakolwiek z nich pałała chęcią złożenia im wizyty. Prawie nie dochodziły do niego kolejne słowa mężczyzny.
- …Uruchomiliśmy już procedurę dezinformacji wśród mugolskich sąsiadów. Z tego, co wiemy, oboje nie są objęci standardowym Kodeksem Tajności Czarów, więc nie jest konieczne użycie Obliviate. Chcesz coś jeszcze…
Mężczyzna zawahał się, gdy dostrzegł oszołomione spojrzenie Harry’ego.
- Harry? O co chodzi?
Tym razem wtrącił się Kingsley.
- To jego wuj i ciotka. Zerwali ze sobą kontakt osiem lat temu.
- To prawda – przyznał Harry, otrząsając się z zamyślenia. - Arnold, jesteś pewien, że zostało zaatakowanych tylko tych dwoje mugoli?
Mężczyzna zerknął do notatek.
- Tak, jak najbardziej. Jedynie mężczyzna i kobieta, o których wspomniałem. Dlaczego pytasz?
- Razem z nimi mieszkał syn, Dudley…
- Zaraz… - John Drew wysunął się do przodu. – List do pana Pottera przysłał niejaki… - zerknął na kopertę, którą wyjął z wewnętrznej kieszeni – Dudley Dursley.
- Co? – Harry w jednej chwili obrócił się do mężczyzny, wyrwał mu kopertę z ręki i zerknął na nadawcę. – To niemożliwe! – wykrzyknął i odwrócił się do Kingsleya.
- Tą sprawą chciałbym zająć się sam.
Shacklebolt zmarszczył brwi i pokręcił głową.
- Nie pozwalam.
- King! – krzyknął oburzony Harry.
Minister pokręcił głową.
- Wiem, o czym myślisz, Harry, ale nie możesz być pewny, że to ma związek z pogróżkami Malfoya. Poza tym jesteś związany zbyt emocjonalnie, nawet jeśli od lat nie miałeś z nimi kontaktu.
- Nie miałeś takich obiekcji, gdy szukałem porywaczy Jima…
- Miałeś do tego prawo, jako ojciec, Harry. Tym razem jest inaczej.
- Inaczej? Petunia jest siostrą mojej matki. A co, jeśli?...
- To moje ostatnie słowo, Potter – warknął Kingsley. – Wysyłam do tej sprawy Marka Newtona. I jeśli dowiem się, że tam poszedłeś bez mojej zgody, osobiście cię zdegraduję. Zrozumiano?
- Zrozumiano – warknął Harry. – Nie będziesz musiał. Sam odchodzę.
Odwrócił się od niego i wyszedł, trzaskając drzwiami.
------
W Dolinie Godryka jak co tydzień odbywało się spotkanie młodych mam. Po całym salonie rozlokowane były kobiety Weasleyów, zabawiające, tulące i karmiące swoje potomstwo. Niektóre z tych maluchów bawiły się na podłodze i zabawiały się między sobą, biorąc do buzi paluszki swoje, ale także rodzeństwa. Jim Potter kręcił się pomiędzy nimi, stawiając niepewne kroczki wśród cioć. Nie podobały mu się te spotkania mamy z ciociami, bo nie mógł pobawić się przed kominkiem ani polatać na swojej miotełce.
Zaglądał za to do każdego dziecka i kiedy na buzi kuzyna lub kuzynki pojawiał się uśmiech, chłopiec odwracał główkę i szukał mamy.
- Mama, dzia ha! – wykrzyknął i podbiegł do siedzącej w fotelu Ginny.
- Mała Molly się do ciebie uśmiechnęła?
- Tak! Ly! A!
Jim nachylił się nad niemowlęciem w ramionach mamy i stuknął palcem w rączkę. Maleństwo przestało ssać i odwróciło główkę, uśmiechając się.
- Albus też się uśmiecha, tak? Poznaje braciszka. Och, Hermiono – Ginny oderwała wzrok od synów i spojrzała na wchodzącą bratową – z Rosie wszystko w porządku?
- Zasnęła, ale nie wiem, co jej jest. Przez cały dzień jest niespokojna, ciągle płacze i cała się pręży. Nie śpi i jest marudna. Myślisz, że to coś z brzuszkiem?
Usiadła na wolnym miejscu na kanapie.
- Fred junior był taki sam – wpadła jej w słowo Verity. – Patrzył się na mnie cały dzień jak w obrazek i musiałam go trzymać albo na rękach, albo przy piersi. A chusty nie cierpi. Próbowałam wiele razy i tylko się umęczyłam z wrzeszczącym dzieckiem. Też zaczął się prężyć i nie wiem czy to źle, czy po prostu się pręży, bo się wkurza, że nie chce leżeć w leżaczku, albo na łóżku, nawet chwilkę, czy w ogóle nie chce leżeć na plecach. Śpi też tylko na brzuchu. Same widziałyście.
- A może to zmiana czasu snu? – wtrąciła się Angelina. – Georgie ostatnio był strasznie marudny, bo zmieniał mu się czas snu z całego dnia na kilka drzemek. Nadal między nimi jest przemęczony i nie w humorze, ale już nie tak jak wcześniej. Dzięki Merlinowi.
Ginny słuchała swoich bratowych, obserwując uważnie schody, po których wspinał się Jim, by po chwili przekręcić się i zsunąć się na dół. Gdy lądował na pupie u stóp schodów rozlegał się jego radosny śmiech. Jednocześnie przypominała sobie nie tak dawne kolki u Ala i marudny okres Jima.
- Prawdopodobnie to może być brzuszek – oznajmiła powoli, spoglądając na Hermionę. – Ale może też być marudna właśnie dlatego, że za mało śpi. Dobrze pamiętam jak Jimowi zmieniał się czas snu. To był koszmar. Dopóki nie udało mi się zorientować, o jakich - w przybliżeniu - porach chce spać, to też cały dzień był nie w humorze, bo po prostu był przemęczony. Teraz kładę go na dwie godziny w południe, by wieczorem zasnął i przespał całą noc. Jim, nie wolno wchodzić bez mamy na górę! – krzyknęła, widząc Jima, próbującego wdrapać się na wyższe stopnie. – Accio James – przywołała go do siebie.
- Nie! – rozległ się krzyk protestującego malca.
- Tu masz kredki i farbki, porysuj sobie, albo pobaw się klockami. – Wskazała na zabawki przed kominkiem.
- Nie chcie! Mama, motełkę daj!
- Nie teraz, Jim – powiedziała Ginny stanowczo. – Dzisiaj nie ma latania po domu, bo są twoi kuzyni i ciocie.
- Chcie motełkę! Oć! – krzyknął Jim i wybuchnął płaczem, gdy Ginny pokręciła głową.
- Widzę, że za długo pozwoliłam ci się bawić. Czas na twoją drzemkę – westchnęła, wstając i biorąc go na ręce. – Przepraszam was na chwilę – zwróciła się do bratowych.
Nagle trzasnęły główne drzwi i w progu pojawił się Harry.
- Harry?
- Tata!
Wykrzyknęli jednocześnie Ginny i Jim, który zaczął niemal skakać z radości.
- Cholera – syknął Harry i przemknął do swojego gabinetu, nie witając się z nikim.
Wszystkie kobiety zebrane w pokoju spojrzały na stojącą oniemiałą panią Potter i ryknęły śmiechem. Tylko Jim chlipał w ramię mamy.
- Tata… chcę bawić!
- Lepiej nie wchodzić tacie w drogę, gdy jest w takim nastroju – stwierdziła Ginny. – Może potem, jak mu przejdzie, to się z nim pobawisz.
- Zapomniał, że dzisiaj się spotykamy? – zapytała Audrey, gdy wreszcie się opanowała.
- To pewnie też…
- Myślisz, że coś wydarzyło się podczas ogłoszenia wyroku? – zauważyła Hermiona.
- Wszystko na to wskazuje – mruknęła. – Albo zaraz po nim. Pewnie wszystko będzie w dzisiejszym wydaniu „Proroka Wieczornego”. Dobrze wiecie, jak Rita jest na niego cięta.
Wszystkie kobiety przytaknęły.
- Dlatego my już pójdziemy, Ginny – powiedziała Angelina, wstając.
- Co? Dlaczego? Nie musicie – zaprotestowała pani Potter. – To i tak nic nie zmieni.
- Potrzebujesz wsparcia? – zapytała Hermiona. – Dobrze wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Ginny pokręciła głową.
- Dziękuję Hermiono, ale poradzę sobie z nim. Jak zawsze.
-------
Harry zamknął za sobą drzwi gabinetu, przeklinając się w myślach, że przed wejściem nie założył peleryny niewidki. Mógł przewidzieć, że Jim na jego widok będzie chciał się bawić. Ginny pewnie i tak by się zorientowała, ale uniknąłby jego płaczu. Czuł, że jak tylko stąd wyjdzie, czekać go będzie reprymenda od Ginny.
Wyciszył i zablokował wejście i usiadł za biurkiem, wyciągając z kieszeni zwykłą kopertę. Przez długi, bardzo długi czas patrzył przez okno na ogród, rozmyślając nad obecną sytuacją i przeszłością, obracając ją w dłoniach.
Przez te wszystkie lata w ogóle nie myślał, co może się dziać z jego wujostwem. Rozstawali się w miarę zgodnych stosunkach, choć może wuj Vernon z lekkim niezadowoleniem, bo musiał słuchać poleceń dziwaków, którzy zajmowali się w tamtych trudnych czasach ich bezpieczeństwem.
Od tego czasu minęło osiem lat, podczas których skończyło się panowanie Voldemorta, a on założył rodzinę. Co w tym czasie działo się u Dursleyów? Mógł się tylko domyślać.
Co się stało, że Dudley chciał się z nim skontaktować? I co tak naprawdę wydarzyło się na Privet Drive?
Kiedy wyszedł z gabinetu ministra, pomimo zakazu, natychmiast deportował się do Little Whinging. Na miejscu napotkał jednak blokadę, przez którą nie mógł przejść nie tylko mugol, ale też każdy nieautoryzowany przez ministra czarodziej. Wściekły, przeklął Kingsleya i jego środki ostrożności i wrócił do domu.
Zorientował się, że wciąż trzyma w ręce nieodpieczętowany list od Dudleya. Popatrzył na kopertę z naklejonym jednofuntowym znaczkiem z wizerunkiem królowej i koślawo napisany adres:
Pan Harry Potter
Świat Czarodziejów i magii
Londyn, UK
Szybkim ruchem rozerwał kopertę, wyjmując z niej list, napisany tym samym, koślawym pismem, którym zaadresowana była koperta.
Harry,
Nie wiem, czy ten list dotrze do Ciebie, bo nie wiem, czy wciąż żyjesz… Dobrze pamiętam, co Ty i inni z Twojego świata, mówili o sytuacji w Waszym świecie. Że jesteś w największym niebezpieczeństwie, bo ten Lord… Jakiśtam wciąż na Ciebie poluje.
Jest to jednak jedyny sposób, by wyznać Ci moje błędy z przeszłości, choć może nigdy ich nie przeczytasz.
Jeśli jednak czytasz ten list, mam nadzieję, że pomimo naszej wspólnej przeszłości nie wyrzucisz go ani nie spalisz.
Zacznę więc od początku.
Z pewnością jestem ostatnią osobą, od której spodziewałeś się kiedykolwiek dostać wiadomość, ale nadszedł czas, że musiałem to zrobić.
Harry, jestem Ci winien przeprosiny. I znacznie więcej. Odkąd zostałem wysłany na terapię zastępowania gniewu, staram się brać na siebie odpowiedzialność za moje czyny. Przepraszam za to, jak Cię traktowałem.
Na moją obronę powiem, że nie miałem pojęcia, że może być inaczej. Moi rodzice zniszczyli mnie tak samo mocno jak Ciebie, tylko w drugą stronę. To nie jest dobre dla dziecka, gdy rodzice wychowują go na tłustego, nieszczęśliwego, rozpieszczonego bachora.
Tak… Słowa tego starego profesora, który pojawił się u nas tamtej nocy, gdy zabierał Cię na lato, utkwiły mi w głowie na wiele lat. Dopiero, gdy spotkałem Thelmę, uświadomiłem sobie, kim się stałem. To ona nauczyła mnie jak znosić ból porażki, i że nie mogę mieć wszystkiego, bo po prostu tego chcę. A przecież tak mnie wychowano, gdy rodzice podawali mi wszystko pod nos, nie zmuszając do niczego.
Na szczęście dla mnie to się zmieniło, gdy wyprowadziłem się z domu i zamieszkałem w małym mieszkanku w Brentwood.
Co do rodziców…
Wiem tylko, że wrócili do Little Whinging. Potem po wielkiej kłótni na temat mojego życia, straciłem z nimi kontakt. Wciąż uważali mnie za małego „Dudziaczka”, którym już nie byłem. Nie uznawali też mojego związku z Thelmą.
Mam nadzieję, że jestem innym człowiekiem, a przynajmniej staram się nim być. Zwłaszcza, gdy mam u boku Thelmę, która już na samym początku wygarnęła mi od najgorszych palantów i odeszła, mówiąc, żebym przemyślał wszystko, co mi powiedziała.
Zrobiłem to. Była pierwszą osobą, która uświadomiła mi prawdę, patrząc na mnie jak na karalucha i nie było mi z tym przyjemnie.
Kiedyś poszedłbym i pobił jakiegoś dzieciaka, teraz po terapii… potrafię podejść i na spokojnie wyjaśnić wszystko.
Nie wiem co jeszcze mógłbym powiedzieć. Proszę, odpisz mi. Nawet po to, żeby powiedzieć mi, że mogę sobie to wsadzić w mój solidnych rozmiarów zadek.
Dudley Dursley
Już nie jestem „Wielkim De”
HUUURAAAAA
OdpowiedzUsuńswietne :)
aniloraK
bardzo fajnie piszesz masz talent lecz chciałabym cię prosić o napisanie notek o jaku z dziurawego kotła bo zabini mówił żeby harry na naiego uważał dlaczego? czy on też jest śmierciożercą? czy zrobi coś jimowi alowi lub ginny? ja nie chce cię wogule pospieszać bo i dobrze że i tak piszesz bo napisałaś juz 170 notek ale błagam jestem bardzo tego ciekawa prosze z całego serca napisz pare notek na ten temat PROSZE!!! :*:*:*:*:*:*:*:* POZDRAWIAM!!! wiki
UsuńDursleyowie! :D Terapia Dudleya, to świetny pomysł - nie dziwię mu się, że ma żal do rodziców, że tak rozpieścili jego "słusznych rozmiarów zadek"; to zawsze w końcu obróci się przeciwko wszystkim "dudziaczkom".
OdpowiedzUsuńAle i tak szkoda mi Vernona i Petunii. Cruciatus raczej nie pomoże im spojrzeć przychylniej na magię :< Tym bardziej, że dla Malfoya (?) i reszty atakowanie mugoli, to sama przyjemność. A spokrewnionych z Harrym, to już w ogóle.
Bardzo się cieszę z nowej notki, chociaż spodziewałam się, że będzie dłuższa, że może będzie zawierać coś, co wbije mnie w fotel… nie wiem czy powinnam była ją czytać, za bardzo się przywiązuję, za bardzo oczekuję dalszego ciągu... a pewnie na następny wpis będziemy czekać długie miesiące (oby nie lata!!!). Ta historia toczy się tak powoli, czasami chciałabym ją popchnąć, wybiec z parę lat na przód, żeby dzieciaki Potterów i Weasleyów były starsze, a tak to mam wrażenie, że ta historia traci swoją atrakcyjność, zupełnie nie wiem do czego ona zmierza. Do śmierci… tylko kogo? Do zwycięstwa dobra? Do schwytania wszystkich śmierciożerców??? Do czego????? Tyle wątków zostawiłaś bez rozwinięcia… wiem, że to może bez znaczenia, ale mam nadzieję, że do nich wrócisz. Ech no nic no nic, cierpliwości… Przepraszam, że narzekam, ale moje zirytowanie wynika głównie z faktu, że ostatni Twój wpis był bodajże w grudniu - nic więc dziwnego, że historia Potterów i spółki do 8 CZERWCA BIEŻĄCEGO ROKU ciąży mi na sercu i wgl szczerze nie pamiętam już o co a i be. Przez te miesiące bardzo mi brakowało nowych rozdziałów. Wracasz po tak długim czasie i… ech. Nie czuję się dobrze traktowana jako czytelniczka. Oczywiście - są na świecie większe problemy, ale chcę poruszać akurat ten, związany z Twoim blogiem. Czuję się ZANIEDBANA jako wierna fanka, czytelniczka Twojego bloga, twojego opowiadania. Nie wiem co jeszcze napisać… WIEM, że masz swoje życie, swoje problemy, ale BLOG TO JEST ODPOWIEDZIALNOŚĆ - oczywiście przyjemność ALE dar pisania jest DANY I ZADANY. Kurczę. Pomysł z listem od Dudley'a - trochę naciągana sytuacja, ale prawdopodobna… jestem ciekawa co z tego wyniknie. No chyba, że tak po prostu to zostawisz… Dobra. Koniec zrzędzenia. Mam nadzieję, że do przeczytania wkrótce. Trzymaj się Autorko!!! Ściskam Cię najcieplej w świecie. PISZ PISZ PISZ NAWET JEDNO ZDANIE DZIENNIE i PRZEZ MIESIĄC SIĘ UZBIERA. przepraszam, jeśli moja paplanina zepsuła Ci humor. - podpisała - ZDESPEROWANA
OdpowiedzUsuńNo! I to sie nazywa powrót w wielkim stylu.
OdpowiedzUsuńJak zawsze czytałem twoją notkę z ręką na ramieniu sercem w gardle i krwią pulsującą w tętnicach, co też zdarzy się za linijkę.
Jak przez mgłę pamiętam, e prosiłem cię kiedyś, by choć jedna notka obyła się bez tragedii. Ale ty wiesz lepiej co jest dobre, oj wiesz :)
Super, że powróciłaś i będę miał co poczytać o HP, a nie tylko pisać.
Oczywiście jak zawsze zapraszam do mnie, gdzie kończę już trzeci rok opowiadania, by powrócić po wakacjach
http://harry-potter-kontynuacja.blog.pl
Oj długo cię nie było. Prawie straciłam nadzieję, że coś będzie. A tu wyskakujesz z czymś nowszym. Nowszym tzn. bez porwań, z nowszymi postaciami...
OdpowiedzUsuńJeśli mogłabym coś zasugerować to proponuję dotrzeć do urodzenia Lily i przyśpieszyć historię (jak ktoś proponował u góry) tak z urywkami ich życia, aż do pójścia Jamesa do Hogwartu. Potem już normalnie. Zrób z nich normalną rodzinę, choć na chwilę. A jak będzie Hogwart to będzie ciekawiej, bo tam jest mnóstwo interesujących miejsc.
Tak więc oczekuję jak najszybciej nowego rozdziału, życzę dużo weny i zapraszam serdecznie do mnie na bloga:
http://domia-abr-wyrda-wladza-losu.blogspot.com
Pozdrawiam
GinnyArea
Baaardzo fajny rozdział dodany tak niespodziewanie :) fajnie, ze napisałaś o Dursley'ach :) fajnie by było, gdybyś napisała już niedługo o przebiegu ciąży i narodzinach Lily :) Mam nadzieje, ze na następny rodział nie będziemy czekać znowu pół roku - chociaż warto czekać na tak wspaniałe notki
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam
Lily
Nie mam słów . Taki tajemniczy ten rozdział i trzymający w napięciu.... Odebrałaś mi mowę więc powiem tylko - Super rozdział i super piszesz ....
OdpowiedzUsuńBoże święty trzymaj mnie bo spadne z krzesła. Rodział cudny normalnie zapiera dech w piersiach .Dłuuugo czekałam na nowy i miałam nadzieje. Opłaciło się :3. Teraz myśle że będziesz coraz częsciej pisać bo piszesz świetnie ! ps. Harry spotka się z Dudley'em? :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę że zdecydowałaś się dodać kkolejny rozdział:) czekam z niecierpliwością na kolejny. (Mam nadzieję że będzie). Śledzę skrupulatnie bloga twojego i HPkontynuatnra. Pozdrawiam was obojga i życzę miłych wakacji oraz więcej weny:)
OdpowiedzUsuńAaaaaw *W*
OdpowiedzUsuńŚwietna jak zawsze <3
Tak długo czekałam ^^
Genialne! Czekam na więcej :-)
OdpowiedzUsuńBrak słów <3
OdpowiedzUsuńWarto było tyle czekać <3
Super! ♥
OdpowiedzUsuńKocham! ♥
CO do listu Big D...
UsuńZaskakująco podobny do mmaila z "to oznacza wojnę"...
https://m.fanfiction.net/s/6993055/1/To-oznacza-wojn%C4%99
am nadzieję,ze to czysty przypadek...
Wreszcie! Nie mogłam się doczekać. Co do rozdziału - jest niezwykły jak zawsze. Uwielbiam twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój styl pisania i w ogóle to co piszesz <3 Skąd Ty bierzesz te pomysły?!
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem nie tylko tego, jak i co piszesz, ale też, że tyle czasu wytrzymałaś. Ogromny szacun! Rozdział jak zwykle świetny, idealnie dopracowany zarówno pod względem fabuły jak i ubrania tego w słowa. Tak trzymaj! Ja w Ciebie wierzę i mam nadzieję, że dotrwasz z blogiem do końca, jeśli takowy planujesz!! :D
Świetne! Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńJulFleur
W tym roku też będzie maraton ,, Harrego Pottera" w TVN!!!!
OdpowiedzUsuńNajpierw miało nie być, ale jednak ( co z wielką ulgą i uśmiechem na twarzy i łzami w oczach przyjęłam do wiadomości) puścili!!!
Emisje filmów harrego pójdą następująco:
10 lipca- "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"
17 lipca- "Harry Potter i Komnata Tajemnic"
24 lipca- "Harry Potter i Więzień Azkabanu"
31 lipca- "Harry Potter i Czara Ognia"
7 sierpnia- "Harry Potter i Zakon Feniksa"
14 sierpnia- "Harry Potter i Książę Półkrwi"
21 sierpnia- "Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. I"
28 sierpnia- "Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. II"
Wszystko w TVN, co tydzień o 20:00
Pozdrawiam
Lily
super!!! czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńWgniotło mnie to że Harry zrezygnował z pracy [tak mi się wydaje]
OdpowiedzUsuńNotka super ale ....
strasznie długo się na nią czekało
No i Harry zrobił się taki trochę agresywny?
Ale piszesz i tak super
to tylko takie uwagi....
Rób co chcesz
kiedy następny???????????????????????
OdpowiedzUsuńDlaczego każesz nam tak długo czekać??!!!!!!!!!!
Twoje opowiadanie jest tak dobre, wspaniałe i nie wiem co jeszcze....
Trudno jest czekać, czekać i czekać..
Ale rozumiem, że możesz nie mieć weny i pomysłu...
Czekam z niecierpliwością!
Luna
Notka w naprawdę wielkim stylu!! :)
OdpowiedzUsuńProszę cię tylko nie sugeruj się za bardzo pomysłami z komentarzy... Może to zmienić styl całego tego "świata" w opowiadaniu, jeśli wiesz o co mi chodzi ;)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
Pisz proszę częściej. pozdrawiam.
rozdział świetny jak zresztą zawsze<3 jeśli ktoś by miał ochote zapraszam na mojego bloga o tej tematyce http://harryiginnybomarzeniasiespelniaja.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZaskoczył mnie ten rozdział. Dudley się zmienił, a Harry rzucił robotę. Normalnie niemożliwe. Czytam tą historią kolejny raz i nadal tak samo ją uwielbiam. Fajnie by było jakbyś pisała to ff aż do pójścia chłopców do szkoły. Bardzo cieszę się że wróciłaś do pisania. Życzę Ci weny i mam nadzieję że nowy post pojawi się niedługo. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńHey, kiedy nowy rozdział :(?
OdpowiedzUsuńByłoby fajne, gdyby nie tak dużo pozmienianych rzeczy względem książki bo wtedy historia jest niespójna. Dla tych którzy czytali Harrego Pottera jest to spory problem aby się odnaleźć. Nie wiem, co było twoim zamiarem, bo nie jest to ani sequel, ani coś nowego.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się też że postacie mają inne charaktery niż w książkach i nie do końca potrafisz pokazać ich w dorosłym życiu. Ale nie zniechęcam Cię do pisania bo trening czyni mistrza a masz talent. Życzę powodzenia i pozdrawiam ;-)
Świetne, naprawdę świetne :) Wiem, że na twoje rozdziały czeka się długo - ale co tam - warto! :D Mogę czekać nawet rok a i tak codziennie wchodzę i sprawdzam czy nie ma nic nowego ;) Zapraszam na mojego bloga recenzenckiego, na którym piszę o książkach, ale również od niedawna polecam blogi takie jak twój! :) Jeśli masz ochotę mogę o nim napisać, daj znać :*
OdpowiedzUsuńhttp://ourheartisinbooks.blogspot.com/
Super napisane czekam na nastepne. Nie zapominaj że musisz skonczyc tego niezłego bloga bo nie ma jeszcze Lily . Blog extra czytam już pare razy!
OdpowiedzUsuńKurczę, no i znowu to samo. Znowu dwa miesiące ciszy, bez notki, aktywności na FB i w komentarzach. Szkoda - rozdział nie był idealny, ale ciekawy i pozostawił pewien niedosyt - zwłaszcza ta część z listem od Dudley'a, który przeszedł taką przemianę. Świetnie się to czytało. Tylko co z tego, skoro znowu zniknęłaś i nie dajesz kompletnie żadnego znaku życia? Szkoda...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jolene.
Czy znowu będziemy czekać na notkę pół roku?
OdpowiedzUsuńNotka się pisze i mam nadzieję, że uda mi się ją opublikować jak najszybciej - i nie będzie to pół roku.
UsuńProszę dodaj next.!! :)
UsuńMoze nie pół roku ale już 4 miesiące :(
UsuńA teraz już 6 :'(
UsuńJulFleur
To wspaniała wiadomość :) ;) można zapytać ile mniej więcej czasu to zajmie?
OdpowiedzUsuńHehe, szkoda, że znowu trzeba było paru negatywnych komentarzy, żeby Jogi się ujawniła. Historia lubi się powtarzać. Może i nie potrwa to pół roku, czekanie na nowy post, ale szczerze powiedziawszy, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby to nastąpiło - już nieraz Jogi pokazała jaka to jest "słowna" (niejednokrotnie nie wywiązywała się z tego, do czego się zobowiązała tu, na blogu). Wiadomo - blog nie jest najważniejszy, zarówno dla Jogi, która może nie mieć czasu na zbyt częste publikacje, jak i dla nas, Czytelników - ot, miła odskocznia od rzeczywistości, ale z drugiej strony, skoro Twórca coś obiecuje, do czegoś się zobowiązuje, miło byłoby, gdyby tego dotrzymał, zwłaszcza, że prezentowana tu historia jest naprawdę ciekawa. Pozostaje jedynie mieć nadzieję (i życzyć tego Jogi, bo naprawdę może się to jej niejednokrotnie przydać) żeby w innych, ważnych dziedzinach swojego życia, była bardziej słowna - naprawdę ułatwi jej to życie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jolene.
Krytykowanie czyjegoś charakteru/dawanie rad na temat życia prywatnego tylko dlatego, że trzeba poczekać na notkę. "Ta dzisiejsza młodzież"...
UsuńCzyli rozumiem, że lepiej byłoby, gdybyśmy "opierniczyli" Jogi od góry do dołu, ja i inni czytelnicy, używając prezentowanego przez wielu prymitywnego języka, niż życzyła Autorce czegoś dobrego (bo to słowność to dobra cecha)? Mój komentarz jest składny, poprawny, kulturalny, a Ty zarzucasz, że tak postępują niedojrzali. Ciekawe, co w taskim razie napisałbyś/napisałabyś, gdybym "hejtowała" Autorkę, używając znacznie bardziej "niewybrednych" epitetów, zamiast dobrze jej życzyć, jak wówczas zostałabym nazwana. Skoro kultura jest dla Ciebie powodem do krytykowania... Ech, "ta dzisiejsza młodzież"...
UsuńCudownie piszesz jestem pod wrażeniem. Mam nadzieję, że pojawi się dalsza część :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
Cudo *.* nie da się opisać słowami *,* czekam na kolejną notkę. Życzę weny :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorcas
Można zapytać ile jeszcze będziemy musieli czekać na notkę?
OdpowiedzUsuńStaram się w miarę możliwości, aby była jak najszybciej. Niestety tak jest, że prywatne sprawy pochłaniają mi cały wolny czas.
UsuńNotodalejczekamay:(
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, blog... czekam na next i życzę weny.
OdpowiedzUsuńNapisz coś jeszcze. Nie mogę się doczekać. Genialnie piszesz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!😊 😃 😍 :)❤
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodzę licząc na niespodziankę.. :/
OdpowiedzUsuńJa tak samo :(
UsuńKIEDY NASTĘPNA NOTATKA ?! Nie mogę się doczekać... Pisz częściej proooszę, tak jak dawniej.
OdpowiedzUsuńMogę zadać takie dyskretne pytanie?
OdpowiedzUsuńKiedy następna notka?
PS nie musisz odpowiadać
Jestem trochę rozczarowana... :( Miałam wielką nadzieję, że wkrótce naprawdę coś się pojawi, bardzo byś mi wtedy poprawiła humor zszargany przez szkołę, ale cóż... Rozumiem, wybaczam i czekam dalej, bo nie potrafiłabym przestać tu wchodzić co jakiś czas ;) Blog jest dobry, masz tak wielu czytelników... nie zapominaj o nas!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
Plisss pisz KOCHAM KAŻDY BLOG O Harry`m, ubóstwiam twó jest cudowny,
OdpowiedzUsuńCzekam cierpliwie na next
Pozdrawiam i życzę Weny
Pani Potter
#czekamnarozdział
OdpowiedzUsuńJulFleur
Postanowiłam nominować Ciebie do LBA :) http://hinny-the-in-artificail-smile.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietna historia :) Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam także na mojego bloga harrypotter-dalszelosy.blog.pl
Dopiero zaczynam pisać :)
Pozdrawiam :*
Uwielbiam <3 Piszesz C.u.d.o.w.n.i.e :*
OdpowiedzUsuńŚwietne czytam tego bloga już 3 raz i wciąż nie mogę się od niego oderwać nie śpię do 1 w nocy aby go czytać :-) mam nadzieję że niedlugo pojawią się dalsze losy tej rodzinki zwłaszcza narodziny Lily Luny i Hugona życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Niecierpliwie czekam na dalsze posty!
OdpowiedzUsuńHej! Poprosze jakis znak zycia!
OdpowiedzUsuńAutorka już nie pisze...
OdpowiedzUsuńZ kąd wiesz?
OdpowiedzUsuńSkąd * sorry (samo mi się zmienia )
OdpowiedzUsuńProszę o jakiś znak.. Rozumiem, że każdy ma swoje życie prywatne, ale te kilka miesięcy bez żadnej informacji.. Pozdrawiam Artur
OdpowiedzUsuńhttp://geralthistorypl.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga :)
Twoje opowiadania bardzo mi się podoba, choć:
OdpowiedzUsuńtego, że Lucjusz jest zły, Ci nie wybaczę.
Ginny nie jest taka płaczką.
Ale w ogle jest cudowne:)
PS zapraszam do mnie: http//zapachamortencji.blogspot.com
Kocham to opowiadanie, wiesz? Ostatnio wracałam do początków i wiesz co? Zastanawiam się dlaczego Cię tutaj teraz nie ma, bo przecież jest grono ludzi, które będę Cię całować po stopach jeśli dasz chociaż jakiś komunikat, powiesz dlaczego nie ma rozdziału. Ja rozumiem, bo sama po sobie widzę jak pisanie trudno pogodzić z życiem, szczególnie jeśli studiujesz lubpracujesz. Ale jak jest z Tobą? Praca, studia, czy Harry Potter to już za Tobą?
OdpowiedzUsuńI tak mija pół roku od ostatniej notki...
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńOpowiedz proszę :)
Witaj Asiu! Na sam początek zadam Ci pytanie z którego być może nie będziesz zadowolona - kiedy nowy rozdział? Jestem Twoją wierną czytelniczką,mimo iż od 6 lat mieszkam w Danii odnalazłam Twój blog. Z góry przepraszam za błędy ortograficzne lub interpunkcyjne które zrobię w tym komentarzu,ale od 6 lat posługuję się tylko językiem duńskim i pozapominałam trochę zasad. Masz najlepszego bloga o HP jakiego mogłam przeczytać!! Czy może myślałaś kiedyś o napisaniu książki? Jestem zachwycona Twoim opowiadaniem. Ten list od Dudley'a totalnie mnie zaskoczył,ale cóż znając Ciebie i Twoje pomysły to raczej wszystkiego można się spodziewać. :) Rozumiem też,że nie dodajesz tak często nowych rozdziałów,każdy ma swoje życie prywatne. Mam do Ciebie ogromną prośbę,jak już Ginny zajdzie w ciążę z Lily zrób z Harrego bardzo opiekuńczego męża,bo tego mi troszeczkę brakuje,a także opisz jej poród (coś w stylu jak opisałaś poród Hermiony,ale nieco dłużej) i zrób tak aby Harry był przy Ginny od początku do końca,ponieważ w tych 2 porodach zjawiał się tylko na końcówce. Mam dla Ciebie również propozycję,czy nie myślałaś kiedyś o tym,że np. Syriusz mógł mieć dziecko za granicą? I pewnego dnia w życiu Potterów pojawia się niejaka Paulina Black,która dopiero teraz dowiedziała się,że jej ojcem jest Syriusz i postanawia odnaleźć rodzinę Potterów i dowiedzieć się o nim. Do tego dodała bym,że Paulina spodziewa się dziecka którego ojcem jest Jake Kowalski-Spencer (nie wiem,czy dobrze napisałam),to nowe opowiadanie więc można dodać czegoś co jak dla niektórych nie trzyma się kupy. ;) Daję Ci pomysł,lecz to zależy od Ciebie czy go wykorzystasz. Mam nadzieję,że weźmiesz sobie moje prośby/rady/propozycję do serca. Z niecierpliwością czekam na Twoją kolejną notkę! Serdecznie pozdrawiam z Lemvig'u,Lilianna. :*
OdpowiedzUsuńCzy jest szansa na świąteczną notkę?? ;)
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodzę z nadzieją,że w końcu pojawiło się coś nowego a tu lipa ;(
OdpowiedzUsuńCzekam...
OdpowiedzUsuńNaprawdę raczej nikt nie zapomina:(
Codziennie tu wchodzę i się rozczarowuje... Mija już więcej niż pół roku od ostatniej notki.Mi byłoby wstyd na miejscu Jogi- pół roku ciszy. Czy Jogi jeszcze tu się pojawi? Mam taka cicha nadzieje...
OdpowiedzUsuńI notki nadal brak...
OdpowiedzUsuńCzekamy...
UsuńAno...
UsuńNadal czekamy ^-^
OdpowiedzUsuńOczekiwanie nadal trwa :)
OdpowiedzUsuńehh ;-;
OdpowiedzUsuńCzy my się jeszcze doczekamy tej notki? Tyle już czekamy... 8 miesięcy to bardzo dłuuuugo :((
OdpowiedzUsuńNie wiem po co komentuję...
OdpowiedzUsuńAsia i tak tego nie czyta:(
Bardzo się cieszę że nawiązałaś do tematu Dudleya. Chciałam Ci poddać taki pomysł bo już dawno chciałam żeby się pogodzili. Szkoda tylko że tak rzadko dodajesz notki
OdpowiedzUsuńKocham czytac twoje notki sa cudowne! 💖 teraz chyba sobie odsiwieze calaa historie ginny i harry'ego czekam z ogromnym wytesknieniem na kolejna notke 😘
OdpowiedzUsuń18 marca- mija dokładnie 9 miesięcy i 10 dni od poprzedniej notki. Czy doczekamy się następnej?
OdpowiedzUsuń27 marca- notki nadal brak i to jest zasmucaje :-( czy autorka jeszcze coś napisze?
OdpowiedzUsuńCzy będziesz jeszcze pisać? Wciąż tu zaglądam... A minął prawie rok:)
OdpowiedzUsuń11 sierpnia 2015 15:16 -napisałaś że 'rozdział się pisze'czyli on będzie k*rewsko dlugi po 8 miesiacach
OdpowiedzUsuńTo chyba kolejne 10 miesięcy zajmie nam czytanie tego rozdziału skoro tyle go piszesz :DD
OdpowiedzUsuńA tak serio to proszę jogi wróć.
TO..JEST..JAKAŚ...KPINA!!!!! Czekać na rozdział prawie rok! Co ty tam robisz Jogi? Jaką teraz będziesz miała wymówkę? Ostatnio był zepsuty komputer, a teraz jaki kit nam wciśniesz, po którym i dasz króciutki rozdzialik,którym bedziemy musieli sie zadowolić czekajac pewnie na następny kolejny rok-jeśli się go w końcu doczekamy doczekamy?
OdpowiedzUsuńNa te rozdziały czekamy coraz to dłużej, ile czasu zajmie Ci "pisanie" notki następnym razem? 2 lata, a może 5? Z tego już się robi jakaś komedia..czemu się nie przyznasz, ze już nie piszesz tylko trzymasz nas w niepewności? Wiesz ilu czytelników już przestało tu zaglądać? Ja będę następna, jeśli się nie odezwiesz w ciągu kilku następnych dni
Przemyśl sobie te słowa.
Pozdrawiam
Lily
Chcę więcej więcej więcej notek!!
OdpowiedzUsuńO jaką bliską wiadomosc tutaj chodzi. Może mi ktoś wytłumaczyć.
OdpowiedzUsuńGila River Hotel & Casino | JamBase!
OdpowiedzUsuńGet ready for 인천광역 출장안마 an all new adventure with the 고양 출장샵 Gila River Hotel & Casino, 광양 출장마사지 a newly refreshed 3-story resort that is set 사천 출장마사지 40 강릉 출장샵 miles
Co???
Usuń